Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi sirmicho z Gdańska.

Dystans całkowity: 21855.64 km
Dystans w terenie: 3601.50 km
Średnia prędkość: 20.71 km/h
Dystans w terenie podaję na oko. Więcej o mnie.

Statystyki


button stats bikestats.pl
poprzednie lata
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy sirmicho.bikestats.pl

Kontakt

|




Dane wyjazdu:
16.25 km 4.00 km teren
00:48 h 20.31 km/h
Maks. pr.:38.00 km/h
Temperatura:
Podjazdy:156 m

Z pracy - wyścig z burzą

Piątek, 11 czerwca 2010 · dodano: 11.06.2010 | Komentarze 4

Powrót z pracy to prawdziwy thriller.

Godzina przed wyjściem.
Nerwowo spoglądam za okno. Nie mogę skupić się na pracę. Kontroluję pogodę. Niebo pociemniało i zaciągnęło się chmurami. Liście na drzewach nerwowo podrygują. Wiatr się wzmógł.

Wyjście z pracy
- W Słupsku już leje i idzie do nas - mówi kolega z pracy mijając mnie przy budynku. Świetna informacja. Bardzo mobilizująca. Wpinam licznik i śmigam. Najgorszy jest pierwszy odcinek - przedrzeć się przez Stare Miasto. Potem powinno być łatwiej.

Dostaję się na ścieżkę, mknę ile sił w nogach. Żeby tylko zdążyć przed deszczem. Duszno jak skurczybyk, mam problemy ze złapaniem oddechu. Przede mną spacerowym tempem jedzie koleś na rowerze. Obok niego zgrabna dziewuszka na rolkach. Zgrabna, ale czemu kuźwa zajmują całą szerokość ścieżki. Spoglądam na licznik - 30 km/h. Patrzę na rozgadaną parę. Widzę wąski przesmyk między lewą krawędzią ścieżki a rolkarą. Dam radę. Nie dałem. To znaczy dałem, ale nie obyło się bez ofiar. Dziewczyna wykonując ruch łyżwowy mocno machnęła lewą ręką, uderzając mnie w bark. Ale nie znokautowała mnie. Pognałem dalej, myśląc, że to przecież do jasnej cholery dwukierunkowa ścieżka rowerowa a nie deptak spacerowy.

Wiatr nie jest moim sprzymierzeńcem. Toczy ze mną walką, usilnie starając się mnie spowolnić. Wygrywa. Jadę wolniej. Czuję zmęczenie. Spoglądam w niebo. Muszę dać radę.

Szesnasta zero zero
Wjeżdżam do Oliwy. Zwalniam, na chodnikach zawsze zwalniam. Jadę wzdłuż Opata Rybińskiego. Korek. Na wysokości targu w Oliwie dostrzegam niepokojące zjawisko. Nad pachołkiem rozciąga się potężna czarna chmura. Widok przerażający. Zrobię zdjęcie, pochwalę się na BS. Nie, nie mam na to czasu. Trzeba wiać do domu.

Deszcz dopada mnie na Kościerskiej, przed wjazdem do lasu. Spokojnie, drobne kropelki. Nic poważnego. W lesie zapada ciemność. Czuję się jak w nocy. Krople jakby większe, cięższe. Czuję je. Ale nie rezygnuję, nadal naciskam na pedały.

Rozbłysk. Cholera! Grzmot. Niech to szlag! A już tak blisko, jeszcze dwa podjazdy i już Owczarnia. Jeszcze trochę. Błysk! Kurde, chyba nie powinienem jechać podczas burzy. Grzmot. Powinienem zsiąść. Ale z drugiej strony, gromy zdają się bić z dala. Zaryzykuję.

Wyjeżdżam z lasu. Teraz zaczyna padać jeszcze mocniej. Nie czuję nóg, ale przyspieszam. Siłą woli.

Do domu wchodzę w momencie kiedy zaczyna się prawdziwa pompa.

Dałem radę.
Kategoria do/z pracy, solo



Komentarze
sirmicho
| 05:24 piątek, 18 czerwca 2010 | linkuj No właśnie marchos. Altanka przy Reja. Ale chociaż jest ta altanka, można się przed deszczem schować. Na Kościerskiej aż do samej Owczarni nie ma nic. A przecież to taka świetna droga spacerowa łącząca Osowę z Oliwą. Jak zacznie padać to nie ma się gdzie schować.

Hmmm, pewnie mijamy się nie raz:) Tylko nie poznajemy. Chociaż pewnie kończysz o 16. Ja już wtedy przedzieram się przez Oliwę.
marchos
| 22:18 czwartek, 17 czerwca 2010 | linkuj A swoją drogą tośmy musieli się mijać, bo skoro o 16 wjeżdżałeś do Oliwy a ja powiedzmy 15 minut przed szesnastą startowałem z Oliwy to gdzieś po drodze mignęliśmy się :-)
marchos
| 22:13 czwartek, 17 czerwca 2010 | linkuj No no świetna relacja. Czytałem z zapartym tchem- szczególnie jak zaczęły pioruny walić w lesie.
Przeżyłem raz pioruny na Reja w altance przy parkingu leśnym koło Gołębiewa- jak pierdyknęło w drzewo niedaleko mnie to prawie się posrałem ;-) Z burzą to nie ma żartów.

Ja miałem tego dnia ten luksus, że mogłem się urwać parę minut przed 16-tą i 16:03 byłem już w domu, więc miałem spokojną zakładkę zanim zaczęło lać- ale Ty miałeś naprawdę niezły wyścig z burzą.
Luszi
| 22:07 piątek, 11 czerwca 2010 | linkuj Dobra relacja. :) Ta chmura była tak ciemna, że w Osowej w momencie jej nadejścia powłączały się latarnie uliczne.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa trzad
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]