Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi sirmicho z Gdańska.

Dystans całkowity: 21855.64 km
Dystans w terenie: 3601.50 km
Średnia prędkość: 20.71 km/h
Dystans w terenie podaję na oko. Więcej o mnie.

Statystyki


button stats bikestats.pl
poprzednie lata
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy sirmicho.bikestats.pl

Kontakt

|




Dane wyjazdu:
11.15 km 4.00 km teren
00:34 h 19.68 km/h
Maks. pr.:36.10 km/h
Temperatura:
Podjazdy:156 m

Z pracy... i opowieść o pewnym serwisie

Czwartek, 23 września 2010 · dodano: 23.09.2010 | Komentarze 6

Wreszcie odebrałem rower. Z Gdańska pojechałem po rower tramwajem, a do domku z mocno zapakowanym plecakiem (masakra) wjechałem pod górkę do domu. Po drodze mijałem w lesie pana, który jechał sobie Cubem XMS. Piękna maszyna (link prowadzi do najnowszego modelu, pan jechał na poprzednim). Zamieniłem kilka słów, okazało się, że pan przesiadł się niedawno z roweru marketowego na to cudo i był mega zachwycony. Skąd ja to znam.

No ale ostatnio Cube, a właściwie pewne wydarzenie wokół mojego Kuby, spędzało mi sen z powiek i wnerwiało na maksa. Długo zwlekałem z opisem tej sytuacji, bo myślałem, że sprawa zakończy się pozytywnie i serwis wyjdzie z tego z twarzą... no ale niestety, nie do końca byli w porządku i nieźle mi nerwy zeżarli.

Zatem...

OPOWIEŚĆ O PEWNYM SERWISIE
Od jakiegoś czasu nie podobają mi się hamulce w moim rowerze. Hayes Stroker Ryde. Drastycznie spadła siła hamowania. A że nie znam się na hydraulikach bo nie miałem z nimi wcześniej styczności podejrzewałem dwie rzeczy - zużyte klocki albo zapowietrzony układ. Nie chcąc zostawiać roweru na odpowietrzanie w serwisie postanowiłem, że spróbuję wymienić klocki, może coś się poprawi. Wybrałem się więc do pewnego serwisu (gdzie zakupiłem rower) w pewnej dzielnicy na literę W w moim mieście celem zakupienia klocków. Kupiłem, ale nie oryginalne, ale accenty. OK, mogą być. W domu próbowałem je założyć, ale okazało się, że okładziny są zbyt szerokie i nie mieszczą się w sprężynce. Spróbowałem wcisnąć i jako tako się udało, ale niestety instalacja klocków w hamulcu (czy jak się tam zwie to pudełeczko przy tarczy) nie powiodła się. W związku z tym pojechałem zareklamować klocki. Reklamacja została przyjęta bez żadnego problemu, co mile mnie zaskoczyło. Zostawiłem też rower do sprawdzenia. Po południu tego samego dnia wróciłem odebrać rower. Pan w pewnym serwisie oznajmił, że lekko uzupełniono płyn w hamulcu, a klocki które zareklamowałem zostały lekko spiłowane i zainstalowane w moim hamulcu (tylne klocki podobno były już mocno zużyte więc zamontowano mi accenty). Wszystko zostało potraktowane jako naprawa gwarancyjna i nie zapłaciłem ani złotówki. Super, myślę sobie. Rewelacja.

W drodze do domu niepokoił mnie dziwny dźwięk dobiegający z tylnego hamulca. Uznałem, że to dlatego, że to świeże klocki i dopiero się docierają. Ale dźwięk stał się bardziej intensywny im bliżej domu byłem. Jak wróciłem zdjąłem tylne koło i mnie zmroziło. Okazało się, że w hamulcu było tylko pół sprężynki, a drugie pół nie wiadomo gdzie się podziało. Klocki zryte niemiłosiernie (pewnie urwana połówka sprężynki tarła o klocki i tarczę). Wnerwa załapałem maksymalnego. Wyjąłem więc, a właściwie same wypadły, klocki i po weekendzie udałem się do serwisu o jednym hamulcu. Spodziewałem się tym razem, że reklamacja nie zostanie uwzględniona. Ale znów się miło myliłem. Pan (taki młody i wysoki, jako jedyny sprawiający wrażenie, że mu zależy) bardzo mnie przepraszał i obiecał, że klocki zostaną wymienione na oryginalne i będę zadowolony. Uprzedziłem, że rower będę potrzebował już w piątek, bo w sobotę czeka mnie rajd. "Nie ma problemu, w środę już będzie" usłyszałem. Super. Dwa dni bez roweru przeżyję. Pan wziął ode mnie numer telefonu i powiedział że da znać jak będzie gotowe. Na wychodne przypomniałem sobie jeszcze, że coś mi stuka albo w piaście albo w korbie (przy naciskaniu na prawy pedał, co pełen obrót; przy ciągnięciu stukanie się nie pojawia).

W środę dzwonię do pewnego serwisu w dzielnicy na W. I doznaję szoku. Na pytanie "jak tam mój Cube?" młody człowiek (inny niż ten, który przyjmował zlecenie) odpowiedział, że nie jest w temacie i przekazał słuchawkę komuś innemu. Ktoś inny z kolei powiedział mi, że Cube stoi i czeka... ale nie na odbiór tylko tak sobie stoi. Dodał, że będzie gotowy po weekendzie. "Słucham?" pytam. Umawiałem się, że będzie gotowy w środę, czyli tego dnia, którego zadzwoniłem. "Ale to umawiał się pan z mechanikiem, który teraz jest na zwolnieniu chorobowym". No przecież zastrzelcie mnie. Co to za odpowiedź? Ja się nie umawiam z mechanikiem tylko z serwisem do jasnej cholery i nic mnie nie obchodzi, że ktoś tam jest na zwolnieniu. Tym bardziej, że nikt mnie o tym nie informował. Już na niezłym nerwie mówię, że ma byc gotowy najpóźniej w czwartek. "Dobrze" odpowiada gość po drugiej stronie kabla. A potem dodaje coś co mnie już kompletnie zwaliło z nóg - "a co mu jest?" No ja pier#$#)$%#(#. Wyjaśniłem jeszcze raz o co chodzi. Z rozmowy wynikło jeszcze, że te klocki wcale nie zostały zamówione i dopiero koleś je zamówi. No super, mamy środę, a ja chcę jutro odebrać rower, a klocki nawet jeszcze nie są na miejscu. Rewelacja. Oznajmiłem, że odbieram rower w czwartek czy będzie zrobiony czy nie. Kpina.

Dziś okazało się, że jednak klocki dotarły, choć na dobrą sprawę jeszcze nie zajrzałem do hamulca, bo może to wcale nie są oryginalne klocki. No i odebrałem dziś rower. Ale co mnie to nerwów kosztowało to tylko chyba ja wiem. Przy odbiorze nie usłyszałem nawet gównianego "przepraszamy". A i problem stukania w ogóle nie został poruszony. Jak stukało tak stuka.

Najlepsze jest to, że klocki umiem wymienić sam, ale skoro zabrali się za to i spierniczyli to chciałem doprowadzić sprawę do końca i żeby sami naprawili to co popsuli. Okazuje się, że wszystko trzeba robić samemu.

Ok, już mi powoli przechodzi. Mam rower i następnym razem zastanowię się dwa razy zanim oddam go do serwisu, nawet jeśli ma to być naprawa gwarancyjna.

No a jutro mogę już z większym spokojem przygotować się do Żuław Wkoło.

P.S. Adam, wiem że interesujesz się Cubem. Okazuje się, tzn. czytałem gdzieś na forach, a i pan z pewnego serwisu w pewnej dzielnicy na W, powiedział mi, że te hamulce są po prostu słabe i tak hamują. Także jeśli chcesz Cube'a to rozważ zakup lepszych hydraulików, albo nawet zamień na v-ki. Niestety hamulce mnie rozczarowały.
Kategoria inne



Komentarze
sirmicho
| 05:22 piątek, 24 września 2010 | linkuj Zakup zakupem i faktycznie byłem bardzo zadowolony. Natomiast serwis i traktowanie przy tym klienta to pożal się Boże (poza jednym panem, który faktycznie się starał ale suma sumarum i tak coś nie wyszło).

No to Adam, pochwal się co zakupiłeś.

Marchos mówi, że tarczówki hamują jak żyleta. No właśnie nie w moim przypadku. Przez pierwsze 2000 km faktycznie tak było, ale potem to jakaś kiszka. Hamuję a jadę. Przedni hamulec powinien wywracać mnie z roweru, a ja jadę. Cóż, mam teraz świeże klocki z tyłu, zobaczymy czy to była ich wina.

Nazwy sklepu nie podawałem, bo nie lubię wprost krytykować, kto ma rozum ten się domyśli :)
marchos
| 20:24 czwartek, 23 września 2010 | linkuj Adam: masz rację z trudnym terenem i vkami ale ja nie lubię błota po pachy i unikam takich rajdów błotnych więc dla mnie to nie jest problem.
adas172002
| 20:10 czwartek, 23 września 2010 | linkuj Sirmicho, chyba nie musisz kamuflować nazwy serwisu, bo wiosną z radością polecałeś zakupy w Wysepce ;-) Podobno najlepszy serwis w 3mieście to był kiedyś na Łostowickiej, słyszałem też dobre opinie o Buga Sport na Kartuskiej. Niemniej z własnego doświadczenia zawsze staram się robić sam, problem z takim podejściem to że nie zawsze mam narzędzia albo czas. No niestety, coś za coś.

Marchos, ja miałem rower z vkami przez 1/2 roku i zgadzam się z Twoją opinią, jest jednak jedno ale - w ciężkim błocie i na mokrym v-ki (i canti które mam jeszcze w anlenie) szybko tracą skuteczność.
adas172002
| 19:59 czwartek, 23 września 2010 | linkuj Dzięki za ostrzeżenie, ale już za późno :-) Stroker Ryde to podstawowy model Hayes-a, a dla mnie to pierwsze tarczówki hydrauliczne. Pożyjemy, zobaczymy, na razie mogę tylko powiedzieć że nic nie cieknie, więc dopóki nie zetrę klocków nic nie ma w nich do serwisowania. A może się mylę?
marchos
| 19:50 czwartek, 23 września 2010 | linkuj No przeczytałem potyczki z serwisem. No to faktycznie ciśnienie Ci podnieśli :-( Dlatego ja wolę nie zostawiać im roweru- jak większa naprawa to robię sam a jedynie daję im coś do roboty, jeżeli robią mi na poczekaniu. Ostatnio w marcu to nawet suport i korby mi na poczekaniu wymieniali. Nawiasem mówiąc w końcu muszę się wybrać go reklamować :-( do wiadomego serwisu W- ciekawe co u mnie będzie.
Adam: ja też nie mam dobrych doświadczeń z tarczówkami- hamują jak żyleta, niezależnie od warunków ale obsługa to porażka totalna :-( Ja chyba wolę v-brake'i bo sobie przy nich wszystko zrobię sam, w 5 minut i za śmieszne pieniądze. V-brake'i mają tylko 1 minus- jak masz powykrzywiane obręcze to kiszka, ale po wymianie kół na stożkowe, ten problem jest mi nieznany :-) Jak kupiłem w styczniu na allegro nowe v-brake'i za 20 PLN z klockami :-) to na klockach w komplecie jeżdżę do tej pory i nic się z nimi nie dzieje, poza tym, że trochę rdzewieją ramiona- ale to nie wpływa na działanie :-) THE BEST :-)
marchos
| 19:30 czwartek, 23 września 2010 | linkuj Pierwsze co zajrzałem na tego Cube'a- piękny, ale ma te gówniane korby z suportem który mi się rozkaszanił już po 3 tysiach :-( teraz będę czytał resztę.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa epatr
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]