Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi sirmicho z Gdańska.

Dystans całkowity: 21855.64 km
Dystans w terenie: 3601.50 km
Średnia prędkość: 20.71 km/h
Dystans w terenie podaję na oko. Więcej o mnie.

Statystyki


button stats bikestats.pl
poprzednie lata
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy sirmicho.bikestats.pl

Kontakt

|




Dane wyjazdu:
39.00 km 4.00 km teren
01:06 h 35.45 km/h
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
Podjazdy:144 m

Do i z pracy... i OTB

Czwartek, 6 czerwca 2013 · dodano: 06.06.2013 | Komentarze 2
Uczestnicy:

Dziś nietypowo dwa wpisy w jednym. Nietypowo bo to bardzo dziwny dzień był.

Rano nie wziąłem licznika, taki akurat był plan, bo mam garmina to po co będę dwa sprzęty woził. Ale jak już wyjeżdżałem to coś tam źle poklikałem i przywróciłem wszystkie ustawienia w nawigacji do domyślnych. Uj mnie strzelił, bo potraciłem wszystkie ustawienia a licznik zaczął mi nabijać w milach. Wyłączylem i schowałem do plecaka to ustrojstwo.

Rano jechało się wyśmienicie. na nadmorskiej gonił mnie jakiś koleś, ale dogonić nie mógł. Dopiero kiedy posłużył się tanim chwytem i wyprzedził mnie, kiedy czekałem na czerwonym, dał radę. Potem śmigałem za nim.

Tego co stało się dosłownie pod drzwiami do mojego biura nie potrafię wyjaśnić. Może jechałem za szybko, może zbyt gwałtownie wcisnąłem klamki, a może raptownie skręciłem kierownicę, a być może wystarczył sam krawężnik (kto wie, może to wszystko na raz), ale fakt jest faktem - wywinąłem salto w mistrzowskim stylu. Jak w jakiejś kreskówce. Wyskok z siodła, nad kierownicą przekręcienie ciała, lądowanie na chodniku na lewym ramieniu i gładziutkie przejście w fikołek (jak na judo normalnie) z zakończeniem którego nastąpiło momentalne powstanie na nogi. Mistrzostwo świata...

...tylko jak to się stało, że się wyrąbało?

A powrót też nie obył się bez niespodzianek. Jechałem spokojnie, a niespodziewanka czyhała prawie pod samym domem. Jakżeby inaczej. Na wiadukcie na Owczarni jadę tempem aut, przede mną wóz jedzie środkiem, tak, że mało miejsca i po lewej i po prawej, roweru tam nie zmieścisz. Jadę więc spokojnie za nim, kiedy ten nagle wali po hamulach. Fakt, że hamowanie było uzasadnione, bo auta przed nim hamowały, ale nie aż tak mocno. Znowu daję po heblach i ledwo wyhamowuję przed jego bagażnikiem. Rower przy tym staje dęba. Normalnie cud, że dzisiaj przeżyłem.

Wracając do OTB - nic mi się nie stało prócz drobnych zadrapań. Rower zdaje się, że też jest cały i zdrowy.
Kategoria do/z pracy, z Anią



Komentarze
magdullah
| 11:42 piątek, 7 czerwca 2013 | linkuj dobrze, że się przeturlałeś, to siłą upadku mniejsza...
aniathema
| 17:20 czwartek, 6 czerwca 2013 | linkuj akrobata!
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa tynie
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]