Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi sirmicho z Gdańska.

Dystans całkowity: 21855.64 km
Dystans w terenie: 3601.50 km
Średnia prędkość: 20.71 km/h
Dystans w terenie podaję na oko. Więcej o mnie.

Statystyki


button stats bikestats.pl
poprzednie lata
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy sirmicho.bikestats.pl

Kontakt

|




Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2010

Dystans całkowity:699.79 km (w terenie 116.00 km; 16.58%)
Czas w ruchu:31:03
Średnia prędkość:22.54 km/h
Maksymalna prędkość:50.82 km/h
Suma podjazdów:2781 m
Liczba aktywności:29
Średnio na aktywność:24.13 km i 1h 04m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
16.32 km 4.00 km teren
00:42 h 23.31 km/h
Maks. pr.:38.95 km/h
Temperatura:
Podjazdy:156 m

Z pracy i... spotkanie

Środa, 8 września 2010 · dodano: 08.09.2010 | Komentarze 1

Ogólnie nic ciekawego... do Oliwy. Nie chciało mi się kluczyć po chodnikach, coraz mniej to lubię, więc jechałem ul. Obrońców Westerplatte, potem w Polanki i na Opata Rybińskiego. Na Polanki stałem za autem, którego kierowca opuścił szybę i zaczął do mnie machać. Potem zjechał trochę na prawo, robiąc mi miejsce z lewej strony. Podjeżdżam zatem. Okazało się, że to mój kumpel z Osowej. Chwilę mnie odeskortował. Dziwnie się gada z kierowcą auta, jadąc z nim równolegle. Ciekawe czy byłem szybciej od niego w domu. Spytam go później. A dziś miałem bardzo dobry powrotny czas.
Kategoria do/z pracy, solo


Dane wyjazdu:
16.46 km 4.00 km teren
00:36 h 27.43 km/h
Maks. pr.:42.27 km/h
Temperatura:
Podjazdy: 19 m

Do pracy

Środa, 8 września 2010 · dodano: 08.09.2010 | Komentarze 2

Kategoria do/z pracy, solo


Dane wyjazdu:
24.29 km 4.00 km teren
01:07 h 21.75 km/h
Maks. pr.:42.27 km/h
Temperatura:
Podjazdy:180 m

Z pracy i... dentysta, rodzice i wąż

Wtorek, 7 września 2010 · dodano: 07.09.2010 | Komentarze 4

Droga z pracy do domu to nic ciekawego. Ciekawie się zrobiło później.

Później musiałem skoczyć do borownika (czyt. dentysty). Jakieś 300 metrów od gabinetu wparowałem z dużą prędkością na krawężnik i pierdut. Poszła dętka. Nie przejmowałem się zbytnio, bo wiedziałem, że mam zestaw pierwszej pomocy dętkowej (łatki) ze sobą.

Jak już dentysta zrobił swoje i zainkasował odpowiednią kwotę, potruchtałem z rowerkiem do rodziców. Na szczęście daleko nie było, a i tak miałem do nich zajrzeć. Miałem dla nich koncert na DVD, który straszliwie mi się podobał i mam cichą nadzieję, że im również przypadnie do gustu. Choć metalu za bardzo nie lubią... ale to taki specyficzny metal. Zobaczcie sami:



Tata pomógł mi zdjąć koło. Wyłożyłem wszystko na stół. Łyżki, zestaw pierwszej pomocy, pompkę. Zdjęliśmy oponkę. Namierzyliśmy dziury na dętce. Okazało się, że są dwie i właśnie przed chwilą marchos uświadomił mnie, że takie zjawisko w nomenklaturze rowerowej nosi nazwę "snake" od węża. Dziury przypominają ślady po ugryzieniu tego gada. Ok, zatem dwie łatki. Starłem powierzchnię dętki w miejscach "ukąszenia", odkręciłem tubkę z klejem, ścisnąłem i... kicha. Klej zasechł.

- Masz klej do gumy? - pytam ojca.
Nie miał. Przeszukaliśmy piwnicę i nic. Ok, co teraz. Jest wieczór, wszystko pozamykane, albo właśnie się zamyka. Dzwonię do Lusziego. Proszę go o dętkę i klej, jeśli ma. Za piętnaście minut przyjeżdża z zamówieniem. Okazało się, że jego klej jest sprawny, więc załatałem swoją dętkę.

Dzięki Luszi.
Kategoria do/z pracy, solo


Dane wyjazdu:
16.54 km 4.00 km teren
00:39 h 25.45 km/h
Maks. pr.:39.90 km/h
Temperatura:
Podjazdy: 19 m

Do pracy po urlopie

Wtorek, 7 września 2010 · dodano: 07.09.2010 | Komentarze 3

Po dwutygodniowym urlopie do pracy. Gdybym nie jechał rowerem to strasznie bym marudził, a tak pojechałem nawet z przyjemnością:)
Kategoria do/z pracy, solo


Dane wyjazdu:
13.94 km 8.00 km teren
00:40 h 20.91 km/h
Maks. pr.:43.70 km/h
Temperatura:
Podjazdy:140 m

Po TPK & Life is Eternal

Poniedziałek, 6 września 2010 · dodano: 06.09.2010 | Komentarze 4

Krótka przejażdżka po lesie na pożegnanie urlopu.
Ależ jest zimno.

Jutro do roboty:(

Od jakiegoś czasu ten utwór i monolog chodzi mi po głowie.



One has to come to terms with one's own mortality.
And you can't really help people who are having problems with mortality,
If you've got problems of your own.
So you have to begin to sort things out,
And I thought I had sorted things out until I saw this excerpt from this book,
Of certainty I shall remember what it said:
"Life is not the opposite of death. Death is the opposite of birth. Life is eternal."
And I thought that it's the most profound words I have ever heard about that issue and it really put me in peace.
And that's it.
What else is there to say?
Life is eternal.
Surely the opposite of life is not the death, but life is eternal.
There is no opposite.
And so, what happens is, I suppose,
(and isn't it a raging or outrageous)
State of pure consciousness, stillness and silence?
Yeah, what we are looking for now,
We are searching for and we have been searching for,
Now we've become closer to it and now we know it's already there,
Is there for ever to seek,
It's there,
And it's going be there,
All the time,
Forevermore.

Only you can hear your life
Only you can heal inside
Kategoria tpk, solo


Dane wyjazdu:
2.00 km 0.00 km teren
00:07 h 17.14 km/h
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
Podjazdy: m

Do sklepu

Piątek, 3 września 2010 · dodano: 03.09.2010 | Komentarze 0

Kategoria inne


Dane wyjazdu:
5.64 km 0.00 km teren
00:16 h 21.15 km/h
Maks. pr.:41.32 km/h
Temperatura:
Podjazdy: m

Do rodziców

Piątek, 3 września 2010 · dodano: 03.09.2010 | Komentarze 0

W odwiedziny do rodziców. Przy okazji umyłem rower.
Kategoria inne


Dane wyjazdu:
82.66 km 14.00 km teren
04:39 h 17.78 km/h
Maks. pr.:42.27 km/h
Temperatura:
Podjazdy:214 m

Powrót na Wyspę Sobieszewską

Czwartek, 2 września 2010 · dodano: 02.09.2010 | Komentarze 2

Pogoda beznadziejna. Wiatr wiał jak szalony. Deszcz padał już jak wyjeżdżaliśmy (na szczęście nie przeginał). Nawet nie miałem za bardzo ochoty jechać na dalszy wypad. Ale Ania mnie namówiła. Zresztą miałem głód jeżdżenia i namawiać długo nie musiała. Szybkie przemyślenie gdzie tu moglibyśmy się wybrać. I jest, padło na Wyspę Sobieszewską. Cztery miesiące temu byliśmy i zwiedziliśmy zachodnią część wyspy - rezerwat Ptasi Raj. Tym razem chcieliśmy objechać Wyspę Sobieszewską niebieskim szlakiem.

Dojazd i powrót na wyspę wyglądał identycznie jak ostatnio. Natomiast wycieczka po Sobieszewie przebiegła następującym szlakiem:


Chcieliśmy przejechać niebieskim szlakiem, co oznaczałoby jazdę częściowo po lesie (a w lesie po deszczu błotko zapewne) więc zdecydowałem, że jednak tę pierwszą część trasy przetniemy główną drogą na wyspie. Zdjęć nie robiłem na tym kawałku. Ale w skrócie krajobraz wyglądał mniej więcej tak: "Pokoje", "Wolne pokoje", "Domki w sadzie", "Hotel". A wyspa jakby wymarła. Skończyły się wakacje, nie ma pogody i zastój w interesie. Mało ludzi na ulicach. No ale akurat nam to raczej nie przeszkadzało.

Pierwszą ciekawostką, jaką mijaliśmy (z oddali, nie zbliżyliśmy się do tego miejsca) jest Forsterówka, czyli rezydencja gauleitera i obergruppenführera SS Alberta Forstera.


W końcu dojechaliśmy do Przekopu Wisły.
Przekop Wisły © sirmicho

Przekop Wisły © sirmicho


Za wikipedia.pl:
Przekop Wisły - nowe ujście Wisły powstałe w latach 1890 - 1895 koło Świbna przez wykopanie nowego koryta rzeki na odcinku od Przegaliny do Zatoki Gdańskiej. Dotychczasowe ujście Leniwki od przekopu do ujścia w Gdańsku nazwano Martwą Wisłą. W okresie sezonu turystycznego przez Przekop Wisły pomiędzy Świbnem i Mikoszewem działa przeprawa promowa na trasie z Gdańska ku Mierzei Wiślanej (Droga wojewódzka nr 501).
Czytaj więcej.

Uzupełniając powyższy opis - dziś przeprawa promowa nie funkcjonowała z powodu awarii.

Potem ruszyliśmy ul. Świbnieńską do Przegaliny. Wzdłuż drogi można zauważyć dużo domków jednorodzinnych starej zabudowy - z drewna. Co charakterystyczne, niemal każdy dom miał od frontu werandę. Jakaś taka lokalna moda. Niestety nie zrobiłem ani jednego zdjęcia, choć niektóre z tych domków były całkiem ładne.

Po drodze przecięliśmy szyny wąskotorówki. Jak się później okazało był to fragment dawnej trasy Gdańskiej Kolei Dojazdowej.

Za wikimapia.pl:
Trasa dawnego zjazdu kolejki wąskotorowej z wału przeciwpowodziowego do przyczółka promowego ma lewym brzegu Wisły. Tędy biegły tory i cały skład kolejki wąskotorowej pokonywał wysokość 6m zjeżdżając na ukos z wału przeciwpowodziowego do przyczółka promowego.
Przystanek kolejowy na wale przez PKP nazywany był Różankowo - na cześć polskiego inżyniera Różankowskiego, który podejmował wysiłki na rzecz zabezpieczenia Wyspy przed wielką wodą.


Dotarłszy do północno-wschodniego krańca wyspy napotykamy na śluzę w Przegalinie.

Za wikipedia.pl:
Śluza w Przegalinie - to śluza komorowa w Gdańsku, w dzielnicy Wyspa Sobieszewska (na południowo-wschodnim krańcu wyspy) umożliwiająca żeglugę śródlądową między Martwą Wisłą i Przekopem Wisły. Wspólnie z portem rzecznym w Przegalinie stanowi węzeł wodny Przegalina.
Przeznaczeniem śluzy była również regulacja wód Wisły i zabezpieczenie przeciwpowodziowe dzielnic i osiedli Gdańska położonych nad Martwą Wisłą.
Obiekt hydrotechniczny w Przegalinie składa się z dwóch śluz : czynnej "Południowej" (powstałej w latach 1975-1982) i nieczynnej od roku 1992 "Północnej" (oddanej do użytku w roku 1895). Nad śluzą wybudowano most (łączący Wyspę Sobieszewską z Żuławami Gdańskimi) na który wprowadzono również trasę Gdańskiej Kolei Dojazdowej do Świbna. Śluza Północna została wpisana do rejestru gdańskich zabytków.


Wjechaliśmy w ulicę Przegalińską, która... no niestety, najwygodniejsza nie jest. Wąska na jedno auto, a jest dwukierunkowa i na dodatek jeżdżą po niej autobusy. Co prawda rzadko, ale dwa nas minęły. Nawierzchnia to płyty betonowe zalane asfaltem, a obecnie to dziura na dziurze. Ale... ma swój klimat. Jedziemy cały czas wzdłuż Martwej Wisły.
Martwa Wisła © sirmicho


A za moimi plecami podczas gdy robiłem to zdjęcie, w oddali stoi schronisko dla bezdomnych im św. Brata Alberta. Oczywiście wtedy o tym nie wiedziałem. Teraz przeczytałem i udaję mądrego. To tak jak Hubert Urbański zgrywa omnibusa w Milionerach, a wszystkie informacje ma na ekranie.

Chwilę później, po przeciwnej stronie Martwej Wisły, wyłoniła się góra... fosfogipsów. Tak, to ta słynna na całą Polskę bomba ekologiczna w Wiślince.
Ciekawe, że coś jeszcze chce rosnąć na tej hałdzie.
Hałda fosfogipsów w Wiślince © sirmicho

Hałda fosfogipsów w Wiślince © sirmicho

Hałda fosfogipsów w Wiślince © sirmicho

Aha, no i hałda śmierdziała. Czuć było chemię w powietrzu, mimo tego, że wiatr wiał mocno (było jakieś 7-8 m/s) w kierunku hałdy, a nie od hałdy.

Gratisowo filmik od Nieformalnej Grupy Inicjatywnej "Fosfi":


W dalszej części trasy minęliśmy ośrodek rehabilitacyjno-wypoczynkowy dla niewidomych z bardzo ładnym zabytkowym dworkiem.

Za stroną internetową ośrodka:
Główny budynek, nazywany Dworkiem, został wybudowany w 1902 roku i odnowiony w roku 2002. Znajduje się w nim 8 pokoi 2-osobowych z łazienkami z prysznicami, w tym 1 apartament dwupokojowy. Na parterze mieści się recepcja i biuro, mieszkanie sióstr oraz sala konferencyjna i kaplica.

W końcu docieramy do głównej drogi - ulicy Turystycznej, która nawiasem mówiąc ma dwa dość długie odcinki ścieżki rowerowej (wszak to fragment Szlaku Bursztynowego). Przed powrotem do domu wpadliśmy na rybkę do restauracji, która nazywa się po prostu "Ryba". Bardzo miła obsługa, ceny nie wygórowane, no i smaczne jedzenie. Smakowało równie dobrze jak wyglądało:
Ryby w Sobieszewie © sirmicho


Wróciliśmy do domu tą samą droga, którą przybyliśmy. Powrót był nieco wolniejszy, ale nie ma się co dziwić, skoro najedliśmy się do syta.

No i szacun dla mojej żony. To jej najdłuższy dystans rowerowy w życiu. A teraz, tak zajarana dzisiejszym wynikiem weszła na stronę Żuław Wkoło i rozważa start w imprezie :) Zobaczymy.
Kategoria wypady, z Anią


Dane wyjazdu:
2.00 km 0.00 km teren
00:07 h 17.14 km/h
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
Podjazdy: m

Do sklepu

Środa, 1 września 2010 · dodano: 01.09.2010 | Komentarze 0

Zacząłem robić pizzę i okazało się, że zakupione wcześniej drożdże są... spleśniałe :/ Hop siup na Fischera (nie, to nie błąd w nazwie roweru) i do sklepu.

A teraz pizza już w piekarniku.
Kategoria inne