Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi sirmicho z Gdańska.

Dystans całkowity: 21855.64 km
Dystans w terenie: 3601.50 km
Średnia prędkość: 20.71 km/h
Dystans w terenie podaję na oko. Więcej o mnie.

Statystyki


button stats bikestats.pl
poprzednie lata
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy sirmicho.bikestats.pl

Kontakt

|




Wpisy archiwalne w kategorii

z Anią

Dystans całkowity:11403.08 km (w terenie 1034.00 km; 9.07%)
Czas w ruchu:553:58
Średnia prędkość:20.54 km/h
Maksymalna prędkość:60.50 km/h
Suma podjazdów:44669 m
Maks. tętno maksymalne:184 (96 %)
Maks. tętno średnie:141 (73 %)
Suma kalorii:10735 kcal
Liczba aktywności:473
Średnio na aktywność:24.11 km i 1h 10m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
27.03 km 1.00 km teren
01:22 h 19.78 km/h
Maks. pr.:46.57 km/h
Temperatura:
Podjazdy:250 m

Z pracy

Poniedziałek, 18 lipca 2011 · dodano: 18.07.2011 | Komentarze 0

Hallera - Marynarki - Nadmorska - Reja (1,3 x ostry) - Owczarnia

Po drodze spotkanie i wspólny powrót z Marchosem

Udało się dziś bez deszczu:)
Kategoria do/z pracy, z Anią


Dane wyjazdu:
28.08 km 0.00 km teren
01:11 h 23.73 km/h
Maks. pr.:48.92 km/h
Temperatura:
Podjazdy: 30 m

Do pracy

Poniedziałek, 18 lipca 2011 · dodano: 18.07.2011 | Komentarze 0

Po drodze mijanka z Dominikiem. Ogólnie nic ciekawego (tzn cały czas te same ciekawe rzeczy, ale nie będę się powtarzał jak wspaniale pachnie las nad ranem, bo o tym już wszyscy doskonale wiecie).

Dziś przetestowałem spodenki i koszulkę z Biedronki. Koszulka taka sobie, szału nie ma, wkurza mnie kołnierzyk, ale za to ma fajne kieszenie z tyłu. Spodenki za to mega fajne. Dużo lepsze od Rogelli. Tam to co chwilę musiałem poprawiać, żeby pampers wrócił na swoje miejsce (co na pewno wyglądało komicznie). Tutaj mam większą wkładkę i wszystko leży na swoim miejscu.

No i zarówno koszulka jak i spodenki kosztowały 10 zł. Jak za darmo.


.
Kategoria do/z pracy, z Anią


Dane wyjazdu:
25.93 km 0.00 km teren
01:03 h 24.70 km/h
Maks. pr.:54.57 km/h
Temperatura:
Podjazdy: 30 m

Do pracy

Wtorek, 12 lipca 2011 · dodano: 12.07.2011 | Komentarze 0

Dziś postanowiłem jechać trasą wydłużoną (choć i tak okrojoną w lesie o łagodny zjazd). Miałem trochę czasu więc dzisiaj skoczyłem na Marynarki Polskiej. Bardzo fajnie się rano jechało. Tylko zauważyłem, że boli mnie lewe kolano i chyba będę musiał wrzucić tryb lajtowy przez najbliższe dni. Wyłazi ze mnie albo 300 km albo niejeżdżenie przez weekend :)
Kategoria do/z pracy, z Anią


Dane wyjazdu:
23.66 km 1.00 km teren
01:23 h 17.10 km/h
Maks. pr.:41.87 km/h
Temperatura:
Podjazdy:197 m

Z pracy... i oszukać przeznaczenie

Wtorek, 12 lipca 2011 · dodano: 12.07.2011 | Komentarze 6

Chciałem wrócić Marynarki Polskiej, ale tak mi kolano dokuczało, że nie dość, że pojechałem krócej, to jeszcze na bardzo zwolnionych obrotach. Nadwyrężyłem sobie chyba wczoraj - dość mocno jechałem na Kościerskiej w lekkim błocie.

W Owczarni śmierć wisiała w powietrzu. Za pierwszym razem idiota rajdowiec w Fordzie Focusie wyjechał wirażem na dużej prędkości zza zakrętu (na tym odcinku kamienistym prowadzącym z Reala). Dobrze, że go nie rzuciło mocniej, bo by nas, a dokładniej Anię, zmiótł z powierzchni. Ale to nie był koniec. Wiraż spowodował, że opony rozpryskały kamienie na boki. Na szczęście żaden z nas nie oberwał. Pokazałem idiocie co o nim myślę, ale ani na moment nie zwolnił. Idiota. Gdybyśmy jechali lewą stroną drogi, albo szedł nią pieszy, no to niestety... katastrofa gotowa.

Ale i to nie był koniec. W miejscu gdzie kamienisto-piaszczysta droga zamienia się w asfalt wyprzedzał nas wóz dostawczy. Tak nim podrzuciło podczas wjazdu na asfalt (oczywiście znów tuż obok Ani), że coś się od niego oderwało i zleciało na jezdnię (wyglądało jak osłona jakiejś lampy, syreny może). Było dość spore - wielkości wiadra. Nie chciałbym tym oberwać w łeb.

Jakoś udało się szczęśliwie dojechać do domu. Widok pędzącego wirażem focusa mam cały czas przed sobą.
Kategoria do/z pracy, z Anią


Dane wyjazdu:
25.13 km 0.00 km teren
01:07 h 22.50 km/h
Maks. pr.:47.97 km/h
Temperatura:
Podjazdy: 20 m

Do pracy... i rozruchowo na totalnym lajcie

Piątek, 8 lipca 2011 · dodano: 08.07.2011 | Komentarze 2

Dziś na toooooootalnym lajcie po wczorajszym ataku na życiówkę (relacja z tego wydarzenia później). Nogi bolały, tak samo tyłek od siodełka, ale pojechałem jednak rowerem do pracy. Zamulałem okrutnie, aż Ania mnie w Sopocie odstawiła. Na luzie, żółwiem tempem doczłapałem się do pracy.

Na Reja piękny widok - sarenka stała na skraju asfaltu i patrzyła na nas jak jedziemy. Dopiero jak zbliżyliśmy się, czmychnęła w drzewa.
Kategoria z Anią, do/z pracy


Dane wyjazdu:
23.43 km 1.00 km teren
01:14 h 19.00 km/h
Maks. pr.:41.32 km/h
Temperatura:
Podjazdy:197 m

Z pracy... i wymiana łańcucha

Wtorek, 5 lipca 2011 · dodano: 05.07.2011 | Komentarze 4

Czekając na Anię widziałem Marchosa jak kierował się na nadmorską. Myślałem, że spotkamy się na Reja, jak będzie kręcił rundki, ale albo ich nie kręcił albo wykręcił z dobrą prędkością.

Po powrocie do domu zabrałem się za czyszczenie napędu i wymianę łańcucha w swoim Kubusiu. Przed chwilą skończyłem. Niestety nowy łańcuch, czego można było się spodziewać, przeskakuje. Ale nie spodziewałem się, że tylko na jednej koronce będzie się tak działo. Na wszystkich pozostałych działa bez zarzutu. Będę go woził jako łańcuch awaryjny. Naprawiłem więc stary łańcuch. Mam nadzieję, że moje "kucie" nie rozleci się na pierwszej jeździe. Jutro się okaże.

O matko! Ale se usyfiłem klawiaturę!
Kategoria z Anią, do/z pracy


Dane wyjazdu:
25.31 km 0.00 km teren
01:05 h 23.36 km/h
Maks. pr.:47.02 km/h
Temperatura:
Podjazdy: 20 m

Do pracy

Wtorek, 5 lipca 2011 · dodano: 05.07.2011 | Komentarze 0

Nadal na starym łańcuchu. Ale za to nagiąłem trochę wózek w przerzutce i... jest lepiej. Trochę się wprostowało. Po południu spróbuję nagiąć mocniej, byleby tylko nie przegiąć.

A w muzyczce na dziś kobieta, która mogłaby mi śpiewać kołysanki na dobranoc. Głos anioła. Panie i panowie (panowie zwłaszcza) - oto Tarja Turunen.

.
Kategoria do/z pracy, z Anią


Dane wyjazdu:
25.35 km 0.00 km teren
01:08 h 22.37 km/h
Maks. pr.:46.07 km/h
Temperatura:
Podjazdy: 20 m

Do pracy

Poniedziałek, 4 lipca 2011 · dodano: 04.07.2011 | Komentarze 0

Miałem nastawienie na dziś, by jechać nawet jakby padało rano (kurteczka się w piątek sprawdziła). Ale wbrew prognozom, nie padało. No i dobrze.

Do pracy na totalnym lajcie, bo przez weekend nie zdążyłem się zabrać za łańcuch. Jechałem więc na tym pospinanym dwoma spinkami. Obejrzałem sobie dokładniej za to moją przerzutkę (jeszcze nie zdejmowałem). Wydaje mi się, że hak jest prosty. Zatem nie wiem co może być przyczyną takiego wygięcia wózka. Mam nadzieję, że jak zdejmę przerzutkę i ją wyczyszczę to coś się poprawi, ale szczerze mówiąc, boję się za nią zabierać.
Kategoria do/z pracy, z Anią


Dane wyjazdu:
23.99 km 1.00 km teren
01:19 h 18.22 km/h
Maks. pr.:42.27 km/h
Temperatura:
Podjazdy:197 m

Z pracy

Poniedziałek, 4 lipca 2011 · dodano: 04.07.2011 | Komentarze 0

Po drodze kilka spotkań - marchos, a potem turysta.
Po drodze przystanek w Realu (wprowadziłem rowery do środka, bo na zewnątrz dość chłodno i jak zwykle pan ochroniarz przyszedł się zapytać czy na pewno nie mam zamiaru tym rowerem wejść dalej). Potem myjka. Na horyzoncie mignął Luszi. A potem zajazd do cukierni na lody.
Kategoria do/z pracy, z Anią


Dane wyjazdu:
23.66 km 1.00 km teren
01:27 h 16.32 km/h
Maks. pr.:16.23 km/h
Temperatura:
Podjazdy:197 m

Z pracy... i problem z Błędnikiem

Piątek, 1 lipca 2011 · dodano: 01.07.2011 | Komentarze 5

Padało i wiało bardzo mocno. Mogłem przetestować mój nowy nabytek - kurtkę rowerową z Biedronki za 40 zł. Świetnie poradziła sobie z deszczem, byłem suchy. Gorzej było z zimnym wiatrem, bo po prostu zmarzłem, ale nie oczekiwałem od niej, że będzie mnie grzała. W sumie to dobrze, że nie było mi ciepło, bo gdybym jechał szybkim tempem to bym się w niej zagotował.

Dziś bardzo wolno i asekuracyjnie, ale po kolei.

Błędnik. Światła. Zapalała się zielone. Ruszam. TRACH - słyszę. Pedały kręcą się szybciej. Czuję jak przechylam się na prawo. Desperacko próbuję się wypiąć z pedała. Udaje się. Podchodzi do mnie przechodzień. Wtedy się orientuję, że wypiąłem się za późno, leżę na asfalcie. Mężczyzna wyciąga do mnie ramiona, chyba chce mnie podnosić. Mówię, że nie trzeba - choć wcale nie byłem tego jeszcze pewien. Wstaję jednak o własnych siłach. Dziękuję przechodniowi i spoglądam na leżącego Kubusia. Mężczyzna, który spieszył mi z ratunkiem oznajmia mi od razu: "Łańcuch cały poszedł". Przeklinam w myślach. Znów? Przeprowadzam rower pod Zieleniaka i tam dokonuję oględzin. Znów to samo. Jedno ogniwko się wygięło i rozszczepiło. To już trzeci łańcuch w tym roku. Dwa poprzednie rozleciały się identycznie bodajże w marcu, z czego raz dokładnie w tym samym miejscu. Nie dalej jak wczoraj również na Błędniku (tylko w przeciwnym kierunku) łańcuch mi spadł. Dziś się rozleciał. Najwyraźniej mam problem z Błędnikiem... i łańcuchami w tym roku.

Dobrze, że miałem ze sobą zapasową spinkę i rozkuwacz. Zakładam spinkę i od tego momentu spokojnym tempem, bez obciążenia, jadę po Anię i do domu.
Kategoria do/z pracy, z Anią