Info
Ten blog rowerowy prowadzi sirmicho z Gdańska.Dystans całkowity: 21855.64 km
Dystans w terenie: 3601.50 km
Średnia prędkość: 20.71 km/h
Dystans w terenie podaję na oko. Więcej o mnie.
Statystyki
poprzednie lata
Znajomi
Wykres roczny
Archiwum bloga
2016, Kwiecień (1)
2015, Październik (6)
2015, Wrzesień (15)
2015, Sierpień (5)
2015, Lipiec (8)
2015, Czerwiec (10)
2015, Maj (12)
2015, Kwiecień (8)
2015, Marzec (2)
2014, Wrzesień (4)
2014, Sierpień (10)
2014, Lipiec (20)
2014, Czerwiec (14)
2014, Maj (23)
2014, Kwiecień (15)
2014, Marzec (4)
2013, Listopad (4)
2013, Wrzesień (2)
2013, Sierpień (14)
2013, Lipiec (24)
2013, Czerwiec (17)
2013, Maj (23)
2013, Kwiecień (5)
2012, Listopad (5)
2012, Październik (22)
2012, Wrzesień (25)
2012, Sierpień (28)
2012, Lipiec (29)
2012, Czerwiec (33)
2012, Maj (38)
2012, Kwiecień (13)
2012, Marzec (18)
2011, Listopad (4)
2011, Październik (2)
2011, Wrzesień (24)
2011, Sierpień (30)
2011, Lipiec (38)
2011, Czerwiec (42)
2011, Maj (34)
2011, Kwiecień (27)
2011, Marzec (14)
2010, Grudzień (6)
2010, Listopad (27)
2010, Październik (39)
2010, Wrzesień (29)
2010, Sierpień (40)
2010, Lipiec (37)
2010, Czerwiec (38)
2010, Maj (23)
2010, Kwiecień (28)
2010, Marzec (8)
2009, Sierpień (12)
2009, Czerwiec (14)
2009, Maj (7)
2009, Kwiecień (2)
Wpisy archiwalne w kategorii
wypady
Dystans całkowity: | 3668.81 km (w terenie 828.70 km; 22.59%) |
Czas w ruchu: | 188:15 |
Średnia prędkość: | 19.49 km/h |
Maksymalna prędkość: | 63.17 km/h |
Suma podjazdów: | 19450 m |
Maks. tętno maksymalne: | 181 (91 %) |
Maks. tętno średnie: | 126 (63 %) |
Suma kalorii: | 9196 kcal |
Liczba aktywności: | 61 |
Średnio na aktywność: | 60.14 km i 3h 05m |
Więcej statystyk |
Dane wyjazdu:
35.04 km
8.00 km teren
01:51 h
18.94 km/h
Maks. pr.:35.15 km/h
Temperatura:
Podjazdy:175 m
Rower:Kwaśny Kuba
Na Stare Miasto
Niedziela, 27 czerwca 2010 · dodano: 27.06.2010 | Komentarze 0
Wypad na Stare Miasto w Gdańsku i w odwiedziny do znajomych. Trasa - miejska, standardowa:)
Neptun zza szprych© sirmicho
Fajnie się teraz jeździ po Starym Mieście, gdzie pod niemal każdym zakazem wisi tabliczka "nie dotyczy rowerów".
Dane wyjazdu:
63.24 km
38.00 km teren
03:40 h
17.25 km/h
Maks. pr.:43.70 km/h
Temperatura:
Podjazdy:568 m
Rower:Kwaśny Kuba
Szlak Siedmiu Jezior
Niedziela, 20 czerwca 2010 · dodano: 20.06.2010 | Komentarze 2
Dziś na wycieczkę z kolegą niezrzeszonym w BS i Luszim wybraliśmy się Szlakiem Siedmiu Jezior. Nie, nie ma takiego, to tylko nazwa dla przejechanej przez nas trasy.Celem było zahaczenie po drodze o 7 jezior: Otomińskie, Łapińskie Nowe, Łapińskie, Sitno, Kczewskie, Tuchomskie i Wysockie.
Pogoda dzisiejszego rynka była wyśmienita na wycieczkę. Jechało się bardzo dobrze.
Okolice Sulmina© sirmicho
Jeden z wielu podjazdów© sirmicho
Większość drogi na początku pokonaliśmy czarnym szlakiem. Nim dotarliśmy właśnie do pierwszego celu naszej wycieczki - jeziora Otomińskiego.
Jezioro Otomińskie© sirmicho
Następnie ruszyliśmy leśną ścieżką wzdłuż zachodniego brzegu jeziora, pozostając cały czas na czarnym szlaku. W lesie Luszi wypatrzył ziemiankę, której nie omieszkał sfotografować.
Leśna droga© sirmicho
Ziemianka© sirmicho
Przed Łapinem czekała nas przeprawa przez Radunię.
Pierwsza przeprawa przez Radunię© sirmicho
Pierwsza przeprawa przez Radunię© sirmicho
Docieramy wreszcie do pierwszego jeziora w Łapinie - jezioro Łapińskie Nowe.
Jezioro Łapińskie Nowe© sirmicho
Jezioro Łapińskie Nowe© sirmicho
Z Luszim© sirmicho
Kawałek dalej docieramy do drugiego jeziora.
Jezioro Łapińskie© sirmicho
Nad jeziorem Łapińskim© sirmicho
Po przejechaniu lasów czekał na nas dość spory i szybki odcinek po asfalcie.
Asfaltówka w okolicach Skrzeszewa© sirmicho
A za Babim Dołem, po dość stromym zjeździe leśną ścieżką, musieliśmy kolejny raz przedostać się na drugi brzeg Raduni. Tym razem mostek był nieco bardziej wymagający niż poprzedni.
Druga przeprawa przez Radunię© sirmicho
Mostek przez Radunię© sirmicho
Po drugiej stronie© sirmicho
Później mocno pięliśmy się pod górkę, by po chwili zboczyć z głównej ścieżki i pokonać fragment niebieskim szlakiem. Jak się okazało był to błąd, bo ścieżka była bardzo wąska, a co gorsze zarośnięta. Przejazd rowerem możliwy był tylko na niewielkich odcinkach, głównie prowadziliśmy rower.
Niebieski szlak w Jarze Raduni© sirmicho
Strome zejście niebieskim szlakiem© sirmicho
Kolejny przystanek na trasie to jezioro Sitno.
Jezioro Sitno© sirmicho
Jezioro Sitno© sirmicho
Jezioro Sitno© sirmicho
Kolejnym punktem na naszej mapie było Jezioro Kczewskie. Zanim jednak do niego dotarliśmy byliśmy świadkami pięknych widoków.
Droga z Sitna© sirmicho
Krówki w okolicach Smołdzina© sirmicho
Okolice Smołdzina© sirmicho
Widok przed Kczewem© sirmicho
Na dróżce przed Kczewem© sirmicho
Jezioro Kczewskie mijaliśmy na odległość i nie podjeżdżaliśmy bliżej.
Jezioro Kczewskie© sirmicho
Na drodze© sirmicho
Przedostatnim jeziorem na naszej trasie było Jezioro Tuchomskie.
Jezioro Tuchomskie© sirmicho
Jezioro Tuchomskie© sirmicho
I już przed samym domem, dobrze znane rowerzystom Trójmiasta, jezioro Wysockie, nad którym co roku z okazji Wielkiego Przejazdu Rowerowego, organizowane jest ognisko.
Jezioro Wysockie© sirmicho
A taki przebieg miała nasza wycieczka:
Kategoria wypady
Dane wyjazdu:
79.19 km
45.00 km teren
04:24 h
18.00 km/h
Maks. pr.:59.09 km/h
Temperatura:
Podjazdy:795 m
Rower:Kwaśny Kuba
Przez łąki, przez pola do Wejherowa. Przez górki i las z powrotem do nas (przez Donas;-) )
Niedziela, 6 czerwca 2010 · dodano: 07.06.2010 | Komentarze 4
Wypad do Wejherowa planowałem już od jakiegoś czasu. Wycieczkę odbyłem w niedzielę. Była to moja najdłuższa wycieczka w tym roku i zdecydowanie najtrudniejsza.Start - godzina 7:00. Z Owczarni ruszyliśmy z kumplem Nowym Światem. Zaskoczył nas zamknięty przejazd kolejowy przed jeziorem Wysockim. O tej porze nie powinien jechać żaden pociąg z Kościerzyny, ani z Gdyni. Okazało się, że to towarowy.
Czekając na przejeździe kolejowym© sirmicho
Dalsza część trasy, aż do Kielna to powtórka z poprzedniej wycieczki z Anią do Kamienia.
Za Warzenkiem znów próbowałem się zmierzyć z podjazdem, na którym zeszłym razem prowadziłem rower. Niestety podczas wjazdu coś dziwnego zadziało się z moimi przerzutkami i spadł mi łańcuch:/ I znów wprowadzałem rower pod górkę.
Nie dałem rady:(© sirmicho
Za Kielnem, to głównie drogi polne i szutrowe. Całkiem przyjemna trasa z pięknymi widokami. Zrobiliśmy krótki postój nad jeziorem Marchowo.
Jezioro Marchowo© sirmicho
Kiedy na drodze pojawiła się ambona, nie mogłem przepuścić okazji. Idealne miejsce by strzelić troszkę zdjęć krajobrazu.
Ambona© sirmicho
Widok z ambony© sirmicho
Widok z ambony© sirmicho
Cube pod amboną© sirmicho
Widok z ambony© sirmicho
Ja na ambonie© sirmicho
Dosyć tego dobrego, czas zejść na ziemię© sirmicho
Droga to głównie szuter, męczący piach, w którym grzęzną koła, miejscami asfalt i gdzieniegdzie kocie łby, jak te przed Gniewowem.
Kocie łby przed Gniewowem© sirmicho
A potem śmigało się już przyjemnie z górki, do samego Wejherowa.
W Wejherowie zajrzeliśmy na rynek, gdzie dumnie stoi Jakub Wejher - założyciel miasta.
Jakub Wejher© sirmicho
Jakub Wejher© sirmicho
Po jego lewicy stoi piękny ratusz miejski, a na przeciwko sklep, w którym zaopatrzyliśmy się w napoje. Kupiłem sobie Powerade. Zastanawiam się tylko, czy to działa. W sumie po wypiciu nie poczułem jakiegoś nagłego przypływu energii, ale może gdybym tego nie wypił to nie dałbym rady wjechać pod górki w drodze powrotnej.
Ratusz w Wejherowie© sirmicho
Pora na uzupełnienie płynów© sirmicho
Deptakiem Wejherowskim pokręciliśmy do ulicy. Na rondzie cyknęliśmy jeszcze fotkę kościołowi św. Stanisława Kostki.
Deptak Wejherowski© sirmicho
Kościół św. Stanisława Kostki w Wejherowie© sirmicho
Droga powrotna to była masakra. Mocno pod górkę, częściowo czarnym szlakiem. Potem asfaltem, więc było łatwiej, ale non stop pod górkę. Był jeden zjazd, owszem. Na czarnym szlaku, stromo w dół, leśną drogą... chociaż nie, to nie była droga. Zaliczyłem na nim glebę. Zjeżdżaliśmy po stoku i rower przechylił się nie w tę stronę, w którą planowałem... zabrakło gruntu po lewej stronie by podeprzeć się nogą i rypnąłem na bok. Na szczęście ominąłem w locie leżącą kłodę i gruchnąłem na w miarę miękką ziemię, bez korzeni. Nic mi się nie stało. Kurczę, chyba nie umiem jeździć, bo niektórzy przewracają się raz na czterdzieści lat, a ja już zaliczyłem trzy gleby od marca tego roku :)
W związku z licznymi wyczerpującymi podjazdami, nie mieliśmy jakoś ochoty na cykanie zdjęć. Dopiero, gdy pokonaliśmy najtrudniejszy odcinek i wyjechaliśmy na w miarę płaskie tereny (tak mniej więcej w połowie drogi powrotnej), kumpel strzelił kilka fotek.
Krzyż na drogę:)© sirmicho
Droga© sirmicho
Na drodze powrotnej© sirmicho
W drodze powrotnej© sirmicho
Na koniec miła niespodzianka. W Osowej skończyli właśnie budowę ścieżki rowerowej na ul. Jednorożca. Tzn prawie skończyli, nie ma jeszcze na niej farby, ale jechać już się da.
Nowa ścieżka rowerowa w Osowej© sirmicho
Kategoria wypady
Dane wyjazdu:
46.32 km
18.00 km teren
03:12 h
14.47 km/h
Maks. pr.:40.35 km/h
Temperatura:
Podjazdy:234 m
Rower:Kwaśny Kuba
Do Kamienia
Niedziela, 30 maja 2010 · dodano: 06.06.2010 | Komentarze 0
Zaległa wycieczka z zeszłego tygodnia. Nie miałem czasu wrzucić na Bikestats.Wybraliśmy się z Anią w niedzielę do Kamienia.
Trasa wyglądała tak:
Piękna pogoda, choć na powrót zaczęło mocniej wiać. Z Owczarni czmychnęliśmy przez Barniewice, gdzie minęliśmy pięknie żółte pole rzepaku.
Droga w Barniewicach© sirmicho
Pole w Barniewicach - żółta plama rzepaku© sirmicho
Następnie zrobiliśmy sobie krótki postój w Borowcu nad strumykiem.
Strumyk w Borowcu© sirmicho
Nad strumykiem w Borowcu© sirmicho
W okolicach jeziora Tuchom przyczepił się do nas pies. Ładny, szary, ni to husky ni to syberian. Suczka biegła za nami jakiś czas. W końcu zatrzymaliśmy się i obejrzałem dokładnie jej obrożę. Niestety nie było na niej żadnych namiarów. Odpiąłem linkę, którą najwyraźniej była do czegoś przypięta nim udała się w tułaczkę. Ciągnęła za sobą dość długi czerwony sznurek i niebezpiecznie byłoby jej to zostawić. Mogłaby się o coś zaczepić i uwięzić psisko. Było nam bardzo przykro, że nie mogliśmy pomóc, tym bardziej że już kiedyś jednego psa udało nam się doprowadzić do właściciela. Ale ten miał wyryte dane adresowe na nieśmiertelniku. Psisko pognało w stronę jeziora, gdzie przebywało dużo osób.
Za jeziorem podjechaliśmy pod górę i minąwszy Warzenko odbiliśmy z głównej ścieżki w lasek. Tam był dość stromy kamienisty zjazd (zdjęcie Ani już po zjeździe).
Zjazd za Warzenkiem© sirmicho
Potem to co zjechaliśmy musieliśmy nadrobić wjeżdżając po trudnym podjeździe. Mokro i błotnisto. Wjechać się nie udało więc rowery wprowadziliśmy. A za górką czekały piękne widoki i pole strachów na wróble.
Pole strachów© sirmicho
Władca Puszek© sirmicho
A przed samym Warznem prawdziwie górskie klimaty.
Górski klimat w Warznie© sirmicho
Górski klimat w Warznie© sirmicho
Pół Ani© sirmicho
W końcu dotarliśmy do Kamienia. Podjechaliśmy do jeziora od jego południowej strony. Co nas zdziwiło i poniekąd wkurzyło to fakt, że jezioro jest otoczone domkami a dojazd (dojście) do tychże ogrodzone. Przy każdym wejściu tabliczka informuje, że nie ma przejścia, bo to teren prywatny. Hmmm... no to jak to jest? Jezioro z tego co wiem nie jest prywatne, ale dostęp do niego już tak? W końcu wjechaliśmy jednym z wjazdów (stał szlaban, ale był otwarty). Możliwe, że z drugiej strony jezioro jest bardziej dostępne.
Jezioro Kamień© sirmicho
Nad Jeziorem Kamień© sirmicho
Wracając zwróciłem uwagę na śmietnisko, znajdujące się niedaleko brzegu jeziora. Najciekawsza jest tabliczka. Zostawię bez komentarza.
Śmietnisko© sirmicho
Tabliczka przy śmietnisku© sirmicho
Wróciliśmy drugą stroną jeziora Tuchomskiego. Zgubionej suczki już nie spotkaliśmy, może w końcu trafiła do swoich właścicieli. Oby. Żałuję, że w tych nerwach nie zrobiłem jej zdjęcia.
Wyspa na jeziorze Tuchom© sirmicho
Pasażer na gapę© sirmicho
Dane wyjazdu:
63.90 km
10.00 km teren
03:04 h
20.84 km/h
Maks. pr.:44.20 km/h
Temperatura:
Podjazdy:315 m
Rower:Kwaśny Kuba
Niedzielna rundka
Niedziela, 23 maja 2010 · dodano: 23.05.2010 | Komentarze 2
O ósmej rano ruszyliśmy z kolegą w trasę. Ja w sumie bez celu, tak żeby pojeździć, kolega za to chciał sprawdzić dojazd do pewnego miejsca.To moja pierwsza w tym roku dłuższa jazda z kilkoma krótkimi postojami.
Most kolejowy za Żukowem© sirmicho
Most kolejowy za Żukowem© sirmicho
Bocian© sirmicho
Podjazd© sirmicho
Widok na jeziorko© sirmicho
Postój na uzupełnienie płynów© sirmicho
Na trasie© sirmicho
Kategoria wypady
Dane wyjazdu:
49.71 km
15.00 km teren
03:07 h
15.95 km/h
Maks. pr.:36.51 km/h
Temperatura:
Podjazdy: 94 m
Rower:Kwaśny Kuba
Na rybkę do Rewy
Sobota, 22 maja 2010 · dodano: 01.06.2010 | Komentarze 2
Pogoda brzydka, na rowerze nie jestem to przed kompem ślęczę. Wreszcie mam trochę czasu, żeby spisać wycieczkę, którą odbyłem wraz z żoną 22 maja.Wycieczkę planowałem od dłuższego czasu i wreszcie doszła do skutku. Wybraliśmy się na rybkę do Rewy. Trasa prezentowała się tak:
Z Oliwy pojechaliśmy skm-ką do Redy. Tam przedarliśmy się chodnikiem (niestety główna droga nie jest przyjazna rowerzystom), aż dostaliśmy się na ścieżkę rowerową na ul. Kazimierskiej. Świetny kawałek drogi rowerowej. Z początku ścieżka, potem zmienia się na szutrową drogę rowerową.
Droga rowerowa za Redą© sirmicho
Potem właściwie przez cały czas śmiga się drogami asfaltowymi, które są zamknięte dla ruchu. Są to drogi wewnętrzne, głównie dla Elektrociepłowni. Na wjazdach stoi ładny zakaz wjazdu i miła tabliczka pod nim: "Nie dotyczy rowerów".
Rzut okiem na przejechaną drogę© sirmicho
Ja na trasie© sirmicho
Widok na morze© sirmicho
Po drodze, już w Mostach, natknęliśmy się na ciekawą konstrukcję architektoniczną. Proste a jednocześnie ciekawe.
Ciekawy dom© sirmicho
Krajobraz© sirmicho
W końcu docieramy do Rewy, gdzie na pomoście Cube'y postanowiły odpocząć. Kwaśny postanowił oprzeć się o balustradę i poopalać się trochę.
Cube w Rewie© sirmicho
Cube w Rewie© sirmicho
Widok z pomostu w Rewie© sirmicho
Widok z pomostu w Rewie© sirmicho
Potem poszliśmy do smażalni ryb na obiadek. Dorsz był pyszny.
Uczta:)© sirmicho
Nie tylko ludzie byli łasi na ryby. Po tarasie szwendał się piesek, który swoim błagalnym wzrokiem walczył o kawałek rybki dla siebie. Cwaniaczek, bo na zabiedzonego nie wyglądał.
Głodomór w smażalni ryb© sirmicho
Psiak chowa się przed słońcem© sirmicho
A to już przed samym Cyplem Rewskim. Oto Krzyż Morski tuż za Aleją Zasłużonych Ludzi Morza.
Krzyż Morski w Rewie© sirmicho
Krzyż Morski w Rewie© sirmicho
naplazy.pl pisze:<em>
"Ciekawym miejscem jest nowo wybudowana Aleja Zasłużonych Ludzi Morza, znajdująca się tuż przy wybiegającym w morze Cyplu. W Alei na dobry początek umieszczono W Alei umieszczono trzy tablice upamiętniające zasłużonych ludzi morza: gen. Józefa Hallera, Klemensa Długiego mieszkańca Rewy, najsłynniejszego armatora rewskiego oraz Jana Leszczyńskiego mieszkańca Mechelinek, niedoścignionego wychowawcy kadr morskich.
Warto też zobaczyć Krzyż Morski, który jest umiejscowiony na Szperku. Krzyż stał tu od bardzo dawna, obok krzyża chowano topielców ofiary zaraz morowych. W 1922 roku w lecie u stóp krzyża odbyła się polowa msza, w której brał udział generał Józef Haller wraz ze świtą. Drewniany krzyż został zniszczony przez hitlerowców na przełomie 1939-1940 roku. Odbudowano go po drugiej wojnie światowej."</em>
Cypel Rewski© sirmicho
Co dwa Cube'y to nie jeden© sirmicho
Powrót był zdecydowanie mniej ciekawy niż podróż na Rewę. Wróciliśmy inną trasą, wzdłuż głównej drogi prowadzącej do Gdyni Chyloni. Po chwili jazdy asfaltem, odpuściliśmy sobie. Ludzie grzeją tam blachosmrodami bez opamiętania. W obawie o zdrowie przenieśliśmy się na wąski chodnik. Dojechaliśmy nim mniej więcej do lotniska na Babich Dołach. Tam czekała na nas bardzo szeroka droga rowerowa. Szkoda, że szybko się skończyła.
Bardzo ciekawy widok napotkaliśmy na serpentynie na Pogórzu. Niestety nie było czasu przystanąć i podziwiać, bo zjeżdżaliśmy dość szybko wśród aut. Dojechawszy do Chylonii, wróciliśmy skm-ką do Oliwy.
Na wycieczce Kwaśny Kuba zaliczył pierwszy tysiąc kilometrów:)
Dane wyjazdu:
36.87 km
30.00 km teren
02:16 h
16.27 km/h
Maks. pr.:48.52 km/h
Temperatura:18.0
Podjazdy:175 m
Rower:Kwaśny Kuba
Szlakiem Zwiniętych Torów
Niedziela, 16 maja 2010 · dodano: 24.05.2010 | Komentarze 3
Od jakiegoś czasu chodziła mi po głowie wycieczka po nasypie kolejowym, który pozostał po rozbiórce linii kolejowej Gdańsk Wrzeszcz - Stara Piła. W zeszłą niedzielę (16 maja) udałem się z kolegą szlakiem zwiniętych torów.Linia kolejowa funkcjonowała od 1 maja 1914 roku a swój żywot zakończyła pod koniec II Wojny Światowej, kiedy to Niemcy, próbujący powstrzymać radziecką ofensywę, wysadzili w powietrze pięć wiaduktów. Nie zostały one nigdy odbudowane, a malownicza trasa kolejowa przestała funkcjonować. Z krótkim rysem historycznym tej linii można zapoznać się na wikipedii.
Teraz, gdy tory zostały rozebrane, trasa służy jako wyśmienita ścieżka spacerowa, bądź rowerowa. Trasa generalnie jest łatwa. Jedyną trudność stanowią liczne podejścia w miejscach, gdzie nie da się przejechać wyburzonymi wiaduktami. W tych miejscach czekają nas strome zjazdy (ale lepiej rower sprowadzić, bo zjazd może skończyć się źle) i równie strome podejścia.
Na dokładniejszy opis przebiegu trasy zapraszam na swojego macierzystego bloga.
Fotki z trasy:
Ulica Abrahama© sirmicho
Na nasypie© sirmicho
Zajezdnia tramwajowa na ul. Abrahama© sirmicho
Wiadukt© sirmicho
Zniszczony wiadukt przy ul. Słowackiego© sirmicho
Zniszczony wiadukt przy ul. Słowackiego© sirmicho
Tam do niedawna był drugi koniec wiaduktu© sirmicho
Widok z wiaduktu na ul. Słowackiego© sirmicho
Kolejny zniszczony most© sirmicho
I jeszcze jeden wiadukt© sirmicho
Widok z nasypu© sirmicho
Wiadukt z drugiej strony© sirmicho
Przejazd pod kolejnym mostem© sirmicho
Kąpiele błotne na trasie© sirmicho
Dawny poligon wojskowy© sirmicho
Żółto-zielono-czerwono i czarny punkt ;-)© sirmicho
Sarenki© sirmicho
I przebyta trasa (nie licząc zjazdu z Owczarni):
Kategoria wypady
Dane wyjazdu:
72.38 km
24.00 km teren
04:46 h
15.18 km/h
Maks. pr.:38.43 km/h
Temperatura:
Podjazdy:200 m
Rower:Kwaśny Kuba
Na wyspę sobieszewską
Sobota, 1 maja 2010 · dodano: 02.05.2010 | Komentarze 2
Na pierwszy dzień maja zaplanowałem dłuższą wycieczkę. Razem z Anią wybraliśmy się dziś na gdańską wyspę Sobieszewo. Opis trasy przedstawiam od ulicy Ogarnej w Gdańsku Głównym, mimo, że nasza wyprawa zaczęła się w Owczarni. Ale nie warto pisać o dość monotonnej trasie przez miejską ścieżkę rowerową. Znacznie ciekawiej było w dalszej części trasy.Na relację z wycieczki zapraszam na mojego macierzystego bloga - www.rowerowewypady.blogspot.com
Kilka fotek z wypadu:
[
Widok z Mostu Krowiego na Most Zielony© sirmicho
Kościół p.w. św. Barbary© sirmicho
Schron zapasowej elektrowni z 1943 roku© sirmicho
Na trasie© sirmicho
Rafineria Gdańska 1© sirmicho
Nad Martwą Wisłą© sirmicho
Ja w Sobieszewie© sirmicho
Ptasi Raj© sirmicho
Udało mi się nagrać operację otwierania mostu pontonowego w Sobieszewie:
A oto trasa. Niecała, bo dopiero od Gdańska Głównego i kończy się po rundce w Sobieszewie.
Jeszcze raz zapraszam na szerszą relację z wypadu na bloga Rowerowe Wypady.
Dane wyjazdu:
21.54 km
19.00 km teren
01:43 h
12.55 km/h
Maks. pr.:40.35 km/h
Temperatura:9.0
Podjazdy:171 m
Rower:Kwaśny Kuba
Źródło Marii
Sobota, 24 kwietnia 2010 · dodano: 24.04.2010 | Komentarze 2
Miała być dziś daleka wycieczka w Kaszubach, ale rano padało i organizatorzy zrezygnowali. Trudno. Poza tym dziś mam taki wilczy humor, że może to i lepiej.Skoro wyprawa nie wypaliła, wybraliśmy się z żoną na własną wycieczkę. Plan był ambitny - błękitny szlak do Sianowa. Ale jak tylko wyjechaliśmy, wiatr tak mocno dął prosto w nasze twarze, że odpuściliśmy i skręciliśmy w las. Tam wiatr nie wieje.
A w lesie, trochę nietypową trasą, skoczyliśmy do Źródła Marii, potem na Wielki Kack i trochę pobłądziliśmy (co nie oznacza, że się zgubiliśmy) w lesie. Potem żółtym szlaczkiem wróciliśmy.
Wycieczka trochę poprawiła mi humor, ale tylko trochę.
Kuń© sirmicho
Kuń jest głodny© sirmicho
Przed wjazdem do lasu© sirmicho
A to chyba dzięcioł© sirmicho
Ania na swoim Kubusiu© sirmicho
Ania mknie© sirmicho
Nie, nie wymiotuję. Piję z uszkodzonego kranu© sirmicho
Wspólne foto przy źródełku© sirmicho
Wąską ścieżką© sirmicho
Dane wyjazdu:
26.33 km
5.00 km teren
01:52 h
14.11 km/h
Maks. pr.:37.47 km/h
Temperatura:12.0
Podjazdy:182 m
Rower:Kwaśny Kuba
Wielkanocne kręcenie
Niedziela, 4 kwietnia 2010 · dodano: 04.04.2010 | Komentarze 0
Po niezbyt sytym śniadaniu (też tak macie, że planujecie nażreć się przy wielkanocnym stole, a potem okazuje się, że nie możecie nic wcisnąć?) i krótkim leniuchowaniu przed TV, wybraliśmy się na przejażdżkę.Plan był taki: cmentarz, ciocia, dom. Okazało się jednak, że ciocia miała gości z Grudziądza i mój kuzyn zaproponował byśmy wspólnie (ja z żoną, kuzyn ze swoją kuzynką) skoczyli rowerkami nad morze. Oczywiście się zgodziliśmy. Pojechaliśmy więc do Jelitkowa. Jak się po drodze okazało, rozebrany spory kawałek ścieżki rowerowej przed dojazdem do Parku Jelitkowskiego. Ciekawe czemu, stan ścieżki był dobry. Może związane z innymi pracami.
Odwiedziliśmy plażę w Jelitkowie, a potem skoczyliśmy do Sopotu, gdzie rozdzieliśmy się. Wróciliśmy z Anią ul. Reja do Osowej. Udany wypad.
Wszystkim życzę Wesołych Świąt (jutro jeszcze jeden dzień).
W drodze na plażę© sirmicho
Ania zabezpiecza tyły© sirmicho
Na plaży© sirmicho
Staw Mikołaja Reja w Sopocie© sirmicho