Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi sirmicho z Gdańska.

Dystans całkowity: 21855.64 km
Dystans w terenie: 3601.50 km
Średnia prędkość: 20.71 km/h
Dystans w terenie podaję na oko. Więcej o mnie.

Statystyki


button stats bikestats.pl
poprzednie lata
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy sirmicho.bikestats.pl

Kontakt

|




Wpisy archiwalne w kategorii

solo

Dystans całkowity:7109.30 km (w terenie 1616.00 km; 22.73%)
Czas w ruchu:327:42
Średnia prędkość:21.69 km/h
Maksymalna prędkość:58.42 km/h
Suma podjazdów:42582 m
Maks. tętno maksymalne:185 (93 %)
Maks. tętno średnie:161 (81 %)
Suma kalorii:7039 kcal
Liczba aktywności:362
Średnio na aktywność:19.64 km i 0h 54m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
15.61 km 4.00 km teren
00:37 h 25.31 km/h
Maks. pr.:43.70 km/h
Temperatura:
Podjazdy: 19 m

Do pracy... i kręcenie średniej

Środa, 6 kwietnia 2011 · dodano: 06.04.2011 | Komentarze 1

Dziś pojechałem na swoje aktualne maksimum. Z górki w lesie na łeb na szyję, co było sporym ryzykiem, bo mój tylny hamulec można powiedzieć, że nie działa już całkiem, a i przedni stracił moc. Swoją drogą muszę się wreszcie zabrać za to odpowietrzanie.

Za lasem, jak zaczyna się asfalt na Kościerskiej licznik przestał rejestrować. To pewnie efekt grzania po wertepach w lesie - czujnik musiał się przesunąć. Stąd trochę mniej km mam dziś.

Potem już tradycyjnie ścieżką do samego końca. Starałem się utrzymywać tempo 30 km/h i wychodzi na to, że to aktualnie mój maks, w sensie takim, że potrafię utrzymać tę prędkość przez dłuższy czas. Oczywiście mogę pocisnąć mocniej, ale co z tego jak zaraz zdechnę.

Mały kryzysik w okolicy Media Markt... tutaj 26-27 km/h. Po drodze miałem sporo postojów na światłach [a ja w przeciwieństwie do niektórych ;-) na światłach się zatrzymuję, choć mam kilka wyjątków;-)], co z pewnością odbiło się na prędkości średniej.

Zmęczyłem się... czyli daję radę, ale koszt osiągnięcia celu jest jeszcze zbyt duży.

Muzyczka na dziś:


Tak na wyciszenie.
Kategoria do/z pracy, solo


Dane wyjazdu:
16.33 km 4.00 km teren
00:55 h 17.81 km/h
Maks. pr.:37.05 km/h
Temperatura:
Podjazdy:156 m

Z pracy... i wpływ wiatru na psychikę ludzia

Środa, 6 kwietnia 2011 · dodano: 06.04.2011 | Komentarze 4

Lekka mżawka i wmordewind na powrocie. Ale nie deszczyk ani wiatr mi najbardziej przeszkadzały podczas jazdy, a... ludzie. Paranoja. Jakby wiatr wywiał ludziom rozum. Łażą jacyś spanikowani, rozkojarzeni, biegają w tę i nazad nie rozglądając się na boki. Coś w tym jest, że wiatr powoduje całkowite rozkojarzenie u ludzi. Jutro ma wiać mocniej, strach pomyśleć co się będzie działo na ulicach.

Co skrzyżowanie to kombinowanie. Jak nie piesi to kierowcy zachowują się kretyńsko.

Ale była jedna pozytywna rzecz dziś. W okolicach Castoramy szedł sobie mężczyzna w średnim wieku, z czapką z daszkiem na głowie. Wtem zerwał się gwałtowny podmuch i czapka sfrunęła z włosów. Gość się zatrzymał, schylił i jak już niemal sięgnął do czapki, kolejny podmuch zwiał ją kilka metrów w tył. Akurat w kierunku, w którym zmierzałem. Wyprzedziłem toczącą się czapkę i zatrzymał ją na szprychach. Schyliłem się i podałem ją właścicielowi. Ten z uśmiechem ładnie podziękował. Niby nic, ale bardzo mi to poprawiło humor.
Kategoria do/z pracy, solo


Dane wyjazdu:
16.37 km 4.00 km teren
00:45 h 21.83 km/h
Maks. pr.:38.00 km/h
Temperatura:
Podjazdy: 19 m

Do pracy

Poniedziałek, 4 kwietnia 2011 · dodano: 04.04.2011 | Komentarze 1

Dziś wstałem wcześniej, ale wyjechałem później. Musiałem rano ogarnąć parę rzeczy i przede wszystkim założyć łańcuch, z którym nieźle się namordowałem w niedzielę. A dokonywałem operacji skrócenia. Niestety imadełko, które sobie kupiłem jest dość niewygodne w użyciu i trochę czasu i nerwów mnie to kosztowało. Mam nadzieję, że jednak udało mi się to zrobić prawidłowo. Do pracy dojechałem.

Uwaga rowerzyści... dziś zaczyna się remont we Wrzeszczu. I niby nas to nie dotyczy, bo poruszamy się po niezależnej drodze dla rowerów wzdłuż Grunwaldzkiej/Zwycięstwa, to jednak okazało się dziś, że trzeba uważać. Przed operą, kawałek przed skrzyżowaniem z Hallera stoi sobie przystanek, który jest ostatnim przystankiem dla autobusów kursujących w zamian za tramwaje. Wysiadający z niego pasażerowie kierują się przed Operę Bałtycką, żeby przesiąść się do tramwaju. Niestety chodnik jest w tym miejscu tak wąski, że te masy (a są jeszcze ludzie, którzy chcą wsiąść i jechać w przeciwnym kierunku) siłą rzeczy poruszają się po ddr. Uważajcie.

Jakiś czas temu Dominik napisał na portalu MMTrojmiasto.pl o zalegającym syfie na ddr. W odpowiedzi pojawił się ten artykuł. Wygląda na to, że do dziś ścieżki będą posprzątane. Cóż... dziś rano jeszcze nie było. Ciekawe czy zdążą.


A do tego koncertu zostały nieco ponad 2 tygodnie :D
Wreszcie się doczekałem.
Kategoria do/z pracy, solo


Dane wyjazdu:
20.79 km 4.00 km teren
00:53 h 23.54 km/h
Maks. pr.:37.05 km/h
Temperatura:
Podjazdy: 19 m

Do pracy... naokoło

Środa, 30 marca 2011 · dodano: 30.03.2011 | Komentarze 1

Wstałem dziś wcześniej niż zazwyczaj i postanowiłem, że pojadę sobie trochę inną trasą. Dawno nie było mnie na nadmorskiej ścieżce.

Pojechałem więc przez Pomorską, Jelitkowo, Brzeźno i Hallera. Myślałem, że zrobię więcej nadprogramowych kilometrów, a wyszło ich tylko cztery. Sądziłem, że więcej się tam nadkłada. Następnym razem nie zjadę Kościerską tylko Reja pojadę... ale nie wiem kiedy następny raz będzie mi się chciało wcześniej wstać ;-)

Jechało się bardzo fajnie. Na nadmorskiej o tej porze puściutko. Jechałem za jakimś bikerem, który miał bardzo dobre tempo i na prostych mnie odstawiał. Tam to można śmigać, jak nie ma tłoku, bo i świateł nie ma. A propos świateł... na Hallera se trochę postałem. Mam czerwone, staję, czekam, auta jadą, auta się zatrzymują, kierowcy się na mnie gapią, ja stoję, bo czerwone, auta stoją, czerwone, auta stoją, czerwone, auta jadą, czerwonoe... co jest? I wtedy oświecenie - GUZIK. Ja pierdzielę. Gdzieś czytałem, że na przejazdach rowerowych guziki są nielegalne. Luszi kiedyś mi powiedział, że chyba tylko, jeśli przycisk jest po przeciwnej stronie ścieżki (na lewym słupku). W końcu nie wiem jak to jest. W sumie, aż tak bardzo mi te guziki nie przeszkadzają... jak je zauważam:)

Coś mi zaczął łańcuch przycinać, ale to chyba wina tylnej przerzutki, bo czuję, że jakoś tak opornie te przełożenia idą i nie wszystkie wskakują. Trzeba wyregulować.

Wczoraj miałem dalszy ciąg odsłuchu dyskografii Dark Tranquility i ten utwór zapadł mi w pamięć:

Rewelacja.
Kategoria do/z pracy, solo


Dane wyjazdu:
16.43 km 4.00 km teren
00:57 h 17.29 km/h
Maks. pr.:29.92 km/h
Temperatura:
Podjazdy:156 m

Z pracy... i niespodzianka

Środa, 30 marca 2011 · dodano: 30.03.2011 | Komentarze 5

Już koło zieleniaka okazało się, że te poranne dolegliwości łańcucha to nie wina przerzutek. Stojąc na światłach spojrzałem na łańcuch. Na szczęście tak się ułożył, że zauważyłem od razu co jest grane. Znów mi się rozczepił. Tak jak wtedy co z Luszim jechałem i mi łańcuch spadł. Znów się jedno ogniwko wygięło i było luźne. Zjechałem na bok i pierwszy raz na trasie samodzielnie użyłem niedawno zakupionego skuwacza. To był dobry zakup. Zeszło mi dwadzieścia minut, bo robiłem to bardzo ostrożnie, żeby czegoś po drodze nie schrzanić.

Nie wiem co jest grane, ale już drugi raz mi się to zdarzyło, na dwóch różnych łańcuchach. Pierwszy to był ten, na którym przejechałem 5500 km więc uznałem, że stary i zużyty miał prawo się w końcu poddać. Natomiast ten co mam ma znacznie mniejszy przebieg (jakieś 500 km). Fakt, że był trochę pordzewiały, nie wiem, może to było powodem. Ale zwracam się do Was, bardziej doświadczonych bikerów, co może być powodem wygięcia się ogniwa i wypięcia ze sworznia? Czy to tylko zbieg okoliczności i mam się nie przejmować? Koniec końców, skróciłem dziś ten łańcuch o dwa ogniwka. Jak tak dalej pójdzie to czeka mnie zakup nowego.

Miało dziś padać, ale na szczęście skończyło się na mżawce. A jutro ma być już cieplej :)
Kategoria do/z pracy, solo


Dane wyjazdu:
16.30 km 4.00 km teren
00:43 h 22.74 km/h
Maks. pr.:36.10 km/h
Temperatura:-1.0
Podjazdy: 19 m

Do pracy... i popsute radary

Wtorek, 29 marca 2011 · dodano: 29.03.2011 | Komentarze 1

Dziś jechało mi się wyśmienicie. Moja pierwsza jazda bez oznak duszności. Jupi. Ale faktem jest, że wpadłem w odpowiednie tempo, nie za szybko, nie za wolno, lecz w sam raz:) Równomiernie. Pewnie to było kluczem do sukcesu. Ale musiałem mocno walczyć z pokusą, bo nie wiem czy też tak macie, że jak widzicie pustą drogę przed sobą to ciśniecie na pedały coraz mocniej, coraz szybciej.

Dziś przypomniałem sobie dlaczego czasem nie lubię ścieżek rowerowych. Na wysokości City Forum zatrzymał się autobus... scenariusz dobrze znany Gdańszczanom. Zawsze tam zwalniam, tak było i tym razem. Tłum wylewa się z autobusu. Przyzwyczaiłem się, że na rowerze jestem niewykrywalny dla radarów, w które zostali wyposażeni piesi. Czasem zdarzają się jednak wyjątki. Dziś taki wyjątek spotkałem. Problem w tym, że jego radar zadziałał z mocnym opóźnieniem. Kiedy już dokonałem skomplikowanych obliczeń i uwzględniając prędkość i kierunek poruszania się każdego pieszego, obrałem odpowiednią ścieżkę przejazdu przez labirynt usiany z ludzkich ciał, nagle jeden z pieszych mnie dostrzegł i postanowił zmienić kierunek ruchu. To jest właśnie najgorsze w pieszych - ich nieprzewidywalność. I choć człek miał bliżej do chodnika idąc w przód, postanowił cofnąć się, tym samym nachodząc na moją ścieżkę przejazdu. Dobrze, że mam jeszcze sprawny przedni hamulec, bo tylny by mnie nie zatrzymał.

Muza na dziś:

Turmion Katilot - Shuttle to Venus
Industrial pełną gębą :)
Kategoria do/z pracy, solo


Dane wyjazdu:
21.65 km 4.00 km teren
01:19 h 16.44 km/h
Maks. pr.:38.95 km/h
Temperatura:
Podjazdy:156 m

Z pracy... i zawiało mnie

Wtorek, 29 marca 2011 · dodano: 29.03.2011 | Komentarze 4

Wracałem dziś spokojnym tempem, ale wynikało to raczej z mocno dmuchającego wiatru niż z samokontroli. Masakrycznie dziś się męczyłem jadąc pod wiatr niemal całą drogę. Musiałem dziś odwiedzić rodziców i właściwie ten kawałek (niecałe 3 km) był najtrudniejszy. Wiało niemiłosiernie i to jeszcze prosto w ryja. Ale dałem radę i duszność mnie nie nawiedziła więc optymistycznie patrzę w przyszłość.

Kościerska troszkę przeschła. Momentami występuje grząski grunt ale nie ma tragedii. Gorzej, że jutro ma troszkę popadać i raz dwa się krajobraz zmieni.

Skompletowałem zestaw do odpowietrzania hamulców. Zestaw składa się z płynu hamulcowego, wężyka akwarystycznego i dwóch "końskich" strzykawek. Nigdy tego nie robiłem, ale chcę spróbować. Poczekam tylko na cieplejsze dni, bo na zimnie mi się nie chce tego przerabiać.
Kategoria do/z pracy, solo


Dane wyjazdu:
16.32 km 4.00 km teren
00:42 h 23.31 km/h
Maks. pr.:38.00 km/h
Temperatura:0.0
Podjazdy: 19 m

Do pracy

Poniedziałek, 28 marca 2011 · dodano: 28.03.2011 | Komentarze 1

Lekki mrozik. Termometr wskazywał zero, ale chyba było zimniej, bo mój termometr zawsze oszukuje i zawyża temperatury, starając się sprawić mi przyjemność.

W lesie zamarznięte błotko i trzeba uważać na koleiny, bo strasznie na nich rzuca :)

Jechało mi się wyśmienicie.

A to mi od wczoraj po głowie chodzi:

Nowa płytka Samaela już pod koniec kwietnia.
Kategoria do/z pracy, solo


Dane wyjazdu:
16.38 km 4.00 km teren
01:00 h 16.38 km/h
Maks. pr.:32.30 km/h
Temperatura:
Podjazdy:156 m

Z pracy

Poniedziałek, 28 marca 2011 · dodano: 28.03.2011 | Komentarze 1

Słabo oszacował pogodę panującą za oknami własnego biura i ubrałem się zbyt lekko. Ale nie zatrzymywałem się po drodze by ubrać się cieplej tylko "pędziłem" przed siebie. Już we Wrzeszczu byłem zmarznięty (dłonie i stopy). Kurtkę ubrałem dopiero przed Owczarnią, za lasem. Tam nawet przez dwadzieścia sekund padał malutki grad. Ciekawe zjawisko, że zaczęło i przestało padać w jednym momencie.

Kościerska pokryła się błotkiem, ale jak już wsiadłem na ten rower to będę jeździł. No chyba, że zacznie mocniej padać.
Kategoria do/z pracy, solo


Dane wyjazdu:
16.00 km 4.00 km teren
00:45 h 21.33 km/h
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
Podjazdy: 19 m

Do pracy... wreszcie

Czwartek, 24 marca 2011 · dodano: 24.03.2011 | Komentarze 4

No i stało się:) Wreszcie rowerem do pracy. Wymieniona zębatka chodzi perfekcyjnie z zakupionym na allegro łańcuchem i kasetą. Napędzik odrestaurowany. Jeszcze raz dziękuję Lusziemu za okazaną pomoc i cierpliwość ;-)

Jechało się bardzo dobrze, choć było dość zimno i wietrznie. Kościerska jest przejezdna, miejscami tylko zalega gęstsze błoto, ale ma konsystencję umożliwiającą przejazd :)

Jechałem w miarę lajtowo. Ale jak się okazuje nie było tak źle. Czas jazdy podaję na oko (jechałem 50 minut, z czego 5 minut odliczyłem na postoje na światłach), bo mój licznik odmawia współpracy. Chyba pora wymienić bateryjkę w nadajniku. Muszę ją wreszcie kupić.

Szkoda, że jutro opady deszczu ze śniegiem :/


A tu świetny floydowskobrzmiący Airbag.

Edit:
Mała ciekawostka. W zeszłym roku swoją pierwszą jazdę do pracy odbyłem 25 marca... czyli dzień później :)
Kategoria do/z pracy, solo