Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi sirmicho z Gdańska.

Dystans całkowity: 21855.64 km
Dystans w terenie: 3601.50 km
Średnia prędkość: 20.71 km/h
Dystans w terenie podaję na oko. Więcej o mnie.

Statystyki


button stats bikestats.pl
poprzednie lata
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy sirmicho.bikestats.pl

Kontakt

|




Dane wyjazdu:
16.43 km 4.00 km teren
00:57 h 17.29 km/h
Maks. pr.:29.92 km/h
Temperatura:
Podjazdy:156 m

Z pracy... i niespodzianka

Środa, 30 marca 2011 · dodano: 30.03.2011 | Komentarze 5

Już koło zieleniaka okazało się, że te poranne dolegliwości łańcucha to nie wina przerzutek. Stojąc na światłach spojrzałem na łańcuch. Na szczęście tak się ułożył, że zauważyłem od razu co jest grane. Znów mi się rozczepił. Tak jak wtedy co z Luszim jechałem i mi łańcuch spadł. Znów się jedno ogniwko wygięło i było luźne. Zjechałem na bok i pierwszy raz na trasie samodzielnie użyłem niedawno zakupionego skuwacza. To był dobry zakup. Zeszło mi dwadzieścia minut, bo robiłem to bardzo ostrożnie, żeby czegoś po drodze nie schrzanić.

Nie wiem co jest grane, ale już drugi raz mi się to zdarzyło, na dwóch różnych łańcuchach. Pierwszy to był ten, na którym przejechałem 5500 km więc uznałem, że stary i zużyty miał prawo się w końcu poddać. Natomiast ten co mam ma znacznie mniejszy przebieg (jakieś 500 km). Fakt, że był trochę pordzewiały, nie wiem, może to było powodem. Ale zwracam się do Was, bardziej doświadczonych bikerów, co może być powodem wygięcia się ogniwa i wypięcia ze sworznia? Czy to tylko zbieg okoliczności i mam się nie przejmować? Koniec końców, skróciłem dziś ten łańcuch o dwa ogniwka. Jak tak dalej pójdzie to czeka mnie zakup nowego.

Miało dziś padać, ale na szczęście skończyło się na mżawce. A jutro ma być już cieplej :)
Kategoria do/z pracy, solo


Dane wyjazdu:
20.79 km 4.00 km teren
00:53 h 23.54 km/h
Maks. pr.:37.05 km/h
Temperatura:
Podjazdy: 19 m

Do pracy... naokoło

Środa, 30 marca 2011 · dodano: 30.03.2011 | Komentarze 1

Wstałem dziś wcześniej niż zazwyczaj i postanowiłem, że pojadę sobie trochę inną trasą. Dawno nie było mnie na nadmorskiej ścieżce.

Pojechałem więc przez Pomorską, Jelitkowo, Brzeźno i Hallera. Myślałem, że zrobię więcej nadprogramowych kilometrów, a wyszło ich tylko cztery. Sądziłem, że więcej się tam nadkłada. Następnym razem nie zjadę Kościerską tylko Reja pojadę... ale nie wiem kiedy następny raz będzie mi się chciało wcześniej wstać ;-)

Jechało się bardzo fajnie. Na nadmorskiej o tej porze puściutko. Jechałem za jakimś bikerem, który miał bardzo dobre tempo i na prostych mnie odstawiał. Tam to można śmigać, jak nie ma tłoku, bo i świateł nie ma. A propos świateł... na Hallera se trochę postałem. Mam czerwone, staję, czekam, auta jadą, auta się zatrzymują, kierowcy się na mnie gapią, ja stoję, bo czerwone, auta stoją, czerwone, auta stoją, czerwone, auta jadą, czerwonoe... co jest? I wtedy oświecenie - GUZIK. Ja pierdzielę. Gdzieś czytałem, że na przejazdach rowerowych guziki są nielegalne. Luszi kiedyś mi powiedział, że chyba tylko, jeśli przycisk jest po przeciwnej stronie ścieżki (na lewym słupku). W końcu nie wiem jak to jest. W sumie, aż tak bardzo mi te guziki nie przeszkadzają... jak je zauważam:)

Coś mi zaczął łańcuch przycinać, ale to chyba wina tylnej przerzutki, bo czuję, że jakoś tak opornie te przełożenia idą i nie wszystkie wskakują. Trzeba wyregulować.

Wczoraj miałem dalszy ciąg odsłuchu dyskografii Dark Tranquility i ten utwór zapadł mi w pamięć:

Rewelacja.
Kategoria do/z pracy, solo


Dane wyjazdu:
21.65 km 4.00 km teren
01:19 h 16.44 km/h
Maks. pr.:38.95 km/h
Temperatura:
Podjazdy:156 m

Z pracy... i zawiało mnie

Wtorek, 29 marca 2011 · dodano: 29.03.2011 | Komentarze 4

Wracałem dziś spokojnym tempem, ale wynikało to raczej z mocno dmuchającego wiatru niż z samokontroli. Masakrycznie dziś się męczyłem jadąc pod wiatr niemal całą drogę. Musiałem dziś odwiedzić rodziców i właściwie ten kawałek (niecałe 3 km) był najtrudniejszy. Wiało niemiłosiernie i to jeszcze prosto w ryja. Ale dałem radę i duszność mnie nie nawiedziła więc optymistycznie patrzę w przyszłość.

Kościerska troszkę przeschła. Momentami występuje grząski grunt ale nie ma tragedii. Gorzej, że jutro ma troszkę popadać i raz dwa się krajobraz zmieni.

Skompletowałem zestaw do odpowietrzania hamulców. Zestaw składa się z płynu hamulcowego, wężyka akwarystycznego i dwóch "końskich" strzykawek. Nigdy tego nie robiłem, ale chcę spróbować. Poczekam tylko na cieplejsze dni, bo na zimnie mi się nie chce tego przerabiać.
Kategoria do/z pracy, solo


Dane wyjazdu:
16.30 km 4.00 km teren
00:43 h 22.74 km/h
Maks. pr.:36.10 km/h
Temperatura:-1.0
Podjazdy: 19 m

Do pracy... i popsute radary

Wtorek, 29 marca 2011 · dodano: 29.03.2011 | Komentarze 1

Dziś jechało mi się wyśmienicie. Moja pierwsza jazda bez oznak duszności. Jupi. Ale faktem jest, że wpadłem w odpowiednie tempo, nie za szybko, nie za wolno, lecz w sam raz:) Równomiernie. Pewnie to było kluczem do sukcesu. Ale musiałem mocno walczyć z pokusą, bo nie wiem czy też tak macie, że jak widzicie pustą drogę przed sobą to ciśniecie na pedały coraz mocniej, coraz szybciej.

Dziś przypomniałem sobie dlaczego czasem nie lubię ścieżek rowerowych. Na wysokości City Forum zatrzymał się autobus... scenariusz dobrze znany Gdańszczanom. Zawsze tam zwalniam, tak było i tym razem. Tłum wylewa się z autobusu. Przyzwyczaiłem się, że na rowerze jestem niewykrywalny dla radarów, w które zostali wyposażeni piesi. Czasem zdarzają się jednak wyjątki. Dziś taki wyjątek spotkałem. Problem w tym, że jego radar zadziałał z mocnym opóźnieniem. Kiedy już dokonałem skomplikowanych obliczeń i uwzględniając prędkość i kierunek poruszania się każdego pieszego, obrałem odpowiednią ścieżkę przejazdu przez labirynt usiany z ludzkich ciał, nagle jeden z pieszych mnie dostrzegł i postanowił zmienić kierunek ruchu. To jest właśnie najgorsze w pieszych - ich nieprzewidywalność. I choć człek miał bliżej do chodnika idąc w przód, postanowił cofnąć się, tym samym nachodząc na moją ścieżkę przejazdu. Dobrze, że mam jeszcze sprawny przedni hamulec, bo tylny by mnie nie zatrzymał.

Muza na dziś:

Turmion Katilot - Shuttle to Venus
Industrial pełną gębą :)
Kategoria do/z pracy, solo


Dane wyjazdu:
16.38 km 4.00 km teren
01:00 h 16.38 km/h
Maks. pr.:32.30 km/h
Temperatura:
Podjazdy:156 m

Z pracy

Poniedziałek, 28 marca 2011 · dodano: 28.03.2011 | Komentarze 1

Słabo oszacował pogodę panującą za oknami własnego biura i ubrałem się zbyt lekko. Ale nie zatrzymywałem się po drodze by ubrać się cieplej tylko "pędziłem" przed siebie. Już we Wrzeszczu byłem zmarznięty (dłonie i stopy). Kurtkę ubrałem dopiero przed Owczarnią, za lasem. Tam nawet przez dwadzieścia sekund padał malutki grad. Ciekawe zjawisko, że zaczęło i przestało padać w jednym momencie.

Kościerska pokryła się błotkiem, ale jak już wsiadłem na ten rower to będę jeździł. No chyba, że zacznie mocniej padać.
Kategoria do/z pracy, solo


Dane wyjazdu:
16.32 km 4.00 km teren
00:42 h 23.31 km/h
Maks. pr.:38.00 km/h
Temperatura:0.0
Podjazdy: 19 m

Do pracy

Poniedziałek, 28 marca 2011 · dodano: 28.03.2011 | Komentarze 1

Lekki mrozik. Termometr wskazywał zero, ale chyba było zimniej, bo mój termometr zawsze oszukuje i zawyża temperatury, starając się sprawić mi przyjemność.

W lesie zamarznięte błotko i trzeba uważać na koleiny, bo strasznie na nich rzuca :)

Jechało mi się wyśmienicie.

A to mi od wczoraj po głowie chodzi:

Nowa płytka Samaela już pod koniec kwietnia.
Kategoria do/z pracy, solo


Dane wyjazdu:
17.20 km 4.00 km teren
01:10 h 14.74 km/h
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
Podjazdy:156 m

Z pracy... i kiepścizna

Czwartek, 24 marca 2011 · dodano: 24.03.2011 | Komentarze 5

W drodze z pracy początek trasy przebyłem w towarzystwie koleżanki z pracy, która jak się okazało przyjechała z Brzeźna na rowerze. Byłem ciekaw co to za rower. Poczekałem na nią przed biurem, a po jakimś czasie wyszła ze swoim... czołgiem. Wielkie to i masywne, brakowało tylko obrotowej wieżyczki z działem. Początek drogi to bardzo powolne tempo. Mimo tego i tak duszność dawała znać o sobie.

Potem podjechałem do kolegi do Oliwy, a stamtąd już do domu Kościerską pod górę. Oj bardzo ospałym tempem. Kondycja słabiutka.

Jutro zapowiadają deszcze ze śniegiem, więc raczej rowerowanie sobie odpuszczę.
Kategoria do/z pracy


Dane wyjazdu:
16.00 km 4.00 km teren
00:45 h 21.33 km/h
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
Podjazdy: 19 m

Do pracy... wreszcie

Czwartek, 24 marca 2011 · dodano: 24.03.2011 | Komentarze 4

No i stało się:) Wreszcie rowerem do pracy. Wymieniona zębatka chodzi perfekcyjnie z zakupionym na allegro łańcuchem i kasetą. Napędzik odrestaurowany. Jeszcze raz dziękuję Lusziemu za okazaną pomoc i cierpliwość ;-)

Jechało się bardzo dobrze, choć było dość zimno i wietrznie. Kościerska jest przejezdna, miejscami tylko zalega gęstsze błoto, ale ma konsystencję umożliwiającą przejazd :)

Jechałem w miarę lajtowo. Ale jak się okazuje nie było tak źle. Czas jazdy podaję na oko (jechałem 50 minut, z czego 5 minut odliczyłem na postoje na światłach), bo mój licznik odmawia współpracy. Chyba pora wymienić bateryjkę w nadajniku. Muszę ją wreszcie kupić.

Szkoda, że jutro opady deszczu ze śniegiem :/


A tu świetny floydowskobrzmiący Airbag.

Edit:
Mała ciekawostka. W zeszłym roku swoją pierwszą jazdę do pracy odbyłem 25 marca... czyli dzień później :)
Kategoria do/z pracy, solo


Dane wyjazdu:
10.00 km 0.00 km teren
00:35 h 17.14 km/h
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
Podjazdy: m

Połowiczna wymiana napędu i z żoną na rowerku

Poniedziałek, 21 marca 2011 · dodano: 21.03.2011 | Komentarze 8

Dzień zaczął się od tego, że postanowiłem wymienić kasetę i łańcuch, ponieważ podczas ostatniej jazdy łańcuch zaczął przeskakiwać. Jakiś czas temu zakupiłem okazyjnie na allegro używaną kasetę wraz z łańcuchem (z niewielkim przebiegiem).

Wymiana kasety poszła mi sprawnie, choć spodziewałem się problemów, jako że nie robiłem tego wcześniej. Jednak odpowiednie narzędzia i pomoc pana mechanika okazały się bezcenne. Okazało się jednak, że z wymienionym łańcuchem nie chce współpracować korba, a dokładniej środkowa zębatka. Łańcuch się po prostu po niej ślizga i nie można jechać. Wsadziłem więc z powrotem łańcuch, na którym przejechałem w zeszłym roku przeszło 5000 km i jest lepiej. Przeskakuje co prawda jak mocniej depnę na pedały, ale przy lekkim obciążeniu jedzie się płynnie.

Co zrobić teraz?
1) Luszi polecił piłowanie środkowej zębatki na korbie, żeby łańcuch zakupiony na allegro się po niej nie ślizgał. Ale jeśli to zrobię źle, to nie pojeżdżę już na żadnym łańcuchu. Jest to najbardziej ekonomiczne rozwiązanie.
2) Zakupić nową korbę lub ewentualnie wymienić tylko tę środkową zębatkę. Ale wcale nie mam pewności, że ten łańcuch "chwyci" na nowej zębatce, choć wydaje mi się to prawdopodobne.
3) Odżałować kasę (jakoś ją znaleźć) i wymienić wszystko. To rozwiązanie to ostateczność i na razie wisi nade mną jako ostatnia deska ratunku.

Poszukam w wolnym czasie zębatek na allegro i zobaczę jaki jest koszt.

Po zabawie w mechanika wybrałem się z żoną na przejażdżkę. Pogoda nas zmyliła, to znaczy głównie mnie, bo Ania ubrała się ciepło i obraliśmy za cel jezioro Wysockie. Wycieczka była krótka, bo to Ani pierwsze rowerowanie w tym sezonie.
Nowa stara kaseta sprawiała się dobrze, z tą uwagą, którą podałem na początku - nie cisnąć na maksa.
Kategoria inne, z Anią


Dane wyjazdu:
30.00 km 1.00 km teren
01:57 h 15.38 km/h
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
Podjazdy:187 m

Do Wrzeszcza

Poniedziałek, 14 marca 2011 · dodano: 15.03.2011 | Komentarze 7

W poniedziałek wybrałem się z Luszim (on na rowerze mojej żony) do Wrzeszcza, celem wykonania przeglądu gwarancyjnego. Do przeglądu nie doszło, szlag mnie na miejscu trafił i nawet mi się nie chce o tym pisać.

Pora wymienić już napęd, bo łańcuch przeskakuje okropnie (ale to dziwne, bo w sobotę nic a nic się z nim nie działo). Doszło nawet do tego, że łańcuch mi po prostu odpadł:/ Musiliśmy z Luszim improwizować i skrócić łańcuch o dwa ogniwka. Dobrze, że ze mną jechał, bo ja to bym nie wiedział co z tym zrobić :D

Reja (ostry podjazd) jest już przejezdna. Jest troszkę lodu miejscami po środku asfaltu, ale nie utrudnia to specjalnie jazdy.

Nogi mają się już dobrze, na Reja wjechałem na raz, jeszcze tylko muszę nad płucami popracować.
Kategoria wypady