Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi sirmicho z Gdańska.

Dystans całkowity: 21855.64 km
Dystans w terenie: 3601.50 km
Średnia prędkość: 20.71 km/h
Dystans w terenie podaję na oko. Więcej o mnie.

Statystyki


button stats bikestats.pl
poprzednie lata
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy sirmicho.bikestats.pl

Kontakt

|




Wpisy archiwalne w kategorii

do/z pracy

Dystans całkowity:16649.46 km (w terenie 2141.60 km; 12.86%)
Czas w ruchu:777:40
Średnia prędkość:21.38 km/h
Maksymalna prędkość:60.50 km/h
Suma podjazdów:79857 m
Maks. tętno maksymalne:183 (92 %)
Maks. tętno średnie:158 (80 %)
Suma kalorii:11061 kcal
Liczba aktywności:788
Średnio na aktywność:21.13 km i 0h 59m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
20.79 km 4.00 km teren
00:53 h 23.54 km/h
Maks. pr.:37.05 km/h
Temperatura:
Podjazdy: 19 m

Do pracy... naokoło

Środa, 30 marca 2011 · dodano: 30.03.2011 | Komentarze 1

Wstałem dziś wcześniej niż zazwyczaj i postanowiłem, że pojadę sobie trochę inną trasą. Dawno nie było mnie na nadmorskiej ścieżce.

Pojechałem więc przez Pomorską, Jelitkowo, Brzeźno i Hallera. Myślałem, że zrobię więcej nadprogramowych kilometrów, a wyszło ich tylko cztery. Sądziłem, że więcej się tam nadkłada. Następnym razem nie zjadę Kościerską tylko Reja pojadę... ale nie wiem kiedy następny raz będzie mi się chciało wcześniej wstać ;-)

Jechało się bardzo fajnie. Na nadmorskiej o tej porze puściutko. Jechałem za jakimś bikerem, który miał bardzo dobre tempo i na prostych mnie odstawiał. Tam to można śmigać, jak nie ma tłoku, bo i świateł nie ma. A propos świateł... na Hallera se trochę postałem. Mam czerwone, staję, czekam, auta jadą, auta się zatrzymują, kierowcy się na mnie gapią, ja stoję, bo czerwone, auta stoją, czerwone, auta stoją, czerwone, auta jadą, czerwonoe... co jest? I wtedy oświecenie - GUZIK. Ja pierdzielę. Gdzieś czytałem, że na przejazdach rowerowych guziki są nielegalne. Luszi kiedyś mi powiedział, że chyba tylko, jeśli przycisk jest po przeciwnej stronie ścieżki (na lewym słupku). W końcu nie wiem jak to jest. W sumie, aż tak bardzo mi te guziki nie przeszkadzają... jak je zauważam:)

Coś mi zaczął łańcuch przycinać, ale to chyba wina tylnej przerzutki, bo czuję, że jakoś tak opornie te przełożenia idą i nie wszystkie wskakują. Trzeba wyregulować.

Wczoraj miałem dalszy ciąg odsłuchu dyskografii Dark Tranquility i ten utwór zapadł mi w pamięć:

Rewelacja.
Kategoria do/z pracy, solo


Dane wyjazdu:
16.43 km 4.00 km teren
00:57 h 17.29 km/h
Maks. pr.:29.92 km/h
Temperatura:
Podjazdy:156 m

Z pracy... i niespodzianka

Środa, 30 marca 2011 · dodano: 30.03.2011 | Komentarze 5

Już koło zieleniaka okazało się, że te poranne dolegliwości łańcucha to nie wina przerzutek. Stojąc na światłach spojrzałem na łańcuch. Na szczęście tak się ułożył, że zauważyłem od razu co jest grane. Znów mi się rozczepił. Tak jak wtedy co z Luszim jechałem i mi łańcuch spadł. Znów się jedno ogniwko wygięło i było luźne. Zjechałem na bok i pierwszy raz na trasie samodzielnie użyłem niedawno zakupionego skuwacza. To był dobry zakup. Zeszło mi dwadzieścia minut, bo robiłem to bardzo ostrożnie, żeby czegoś po drodze nie schrzanić.

Nie wiem co jest grane, ale już drugi raz mi się to zdarzyło, na dwóch różnych łańcuchach. Pierwszy to był ten, na którym przejechałem 5500 km więc uznałem, że stary i zużyty miał prawo się w końcu poddać. Natomiast ten co mam ma znacznie mniejszy przebieg (jakieś 500 km). Fakt, że był trochę pordzewiały, nie wiem, może to było powodem. Ale zwracam się do Was, bardziej doświadczonych bikerów, co może być powodem wygięcia się ogniwa i wypięcia ze sworznia? Czy to tylko zbieg okoliczności i mam się nie przejmować? Koniec końców, skróciłem dziś ten łańcuch o dwa ogniwka. Jak tak dalej pójdzie to czeka mnie zakup nowego.

Miało dziś padać, ale na szczęście skończyło się na mżawce. A jutro ma być już cieplej :)
Kategoria do/z pracy, solo


Dane wyjazdu:
21.65 km 4.00 km teren
01:19 h 16.44 km/h
Maks. pr.:38.95 km/h
Temperatura:
Podjazdy:156 m

Z pracy... i zawiało mnie

Wtorek, 29 marca 2011 · dodano: 29.03.2011 | Komentarze 4

Wracałem dziś spokojnym tempem, ale wynikało to raczej z mocno dmuchającego wiatru niż z samokontroli. Masakrycznie dziś się męczyłem jadąc pod wiatr niemal całą drogę. Musiałem dziś odwiedzić rodziców i właściwie ten kawałek (niecałe 3 km) był najtrudniejszy. Wiało niemiłosiernie i to jeszcze prosto w ryja. Ale dałem radę i duszność mnie nie nawiedziła więc optymistycznie patrzę w przyszłość.

Kościerska troszkę przeschła. Momentami występuje grząski grunt ale nie ma tragedii. Gorzej, że jutro ma troszkę popadać i raz dwa się krajobraz zmieni.

Skompletowałem zestaw do odpowietrzania hamulców. Zestaw składa się z płynu hamulcowego, wężyka akwarystycznego i dwóch "końskich" strzykawek. Nigdy tego nie robiłem, ale chcę spróbować. Poczekam tylko na cieplejsze dni, bo na zimnie mi się nie chce tego przerabiać.
Kategoria do/z pracy, solo


Dane wyjazdu:
16.30 km 4.00 km teren
00:43 h 22.74 km/h
Maks. pr.:36.10 km/h
Temperatura:-1.0
Podjazdy: 19 m

Do pracy... i popsute radary

Wtorek, 29 marca 2011 · dodano: 29.03.2011 | Komentarze 1

Dziś jechało mi się wyśmienicie. Moja pierwsza jazda bez oznak duszności. Jupi. Ale faktem jest, że wpadłem w odpowiednie tempo, nie za szybko, nie za wolno, lecz w sam raz:) Równomiernie. Pewnie to było kluczem do sukcesu. Ale musiałem mocno walczyć z pokusą, bo nie wiem czy też tak macie, że jak widzicie pustą drogę przed sobą to ciśniecie na pedały coraz mocniej, coraz szybciej.

Dziś przypomniałem sobie dlaczego czasem nie lubię ścieżek rowerowych. Na wysokości City Forum zatrzymał się autobus... scenariusz dobrze znany Gdańszczanom. Zawsze tam zwalniam, tak było i tym razem. Tłum wylewa się z autobusu. Przyzwyczaiłem się, że na rowerze jestem niewykrywalny dla radarów, w które zostali wyposażeni piesi. Czasem zdarzają się jednak wyjątki. Dziś taki wyjątek spotkałem. Problem w tym, że jego radar zadziałał z mocnym opóźnieniem. Kiedy już dokonałem skomplikowanych obliczeń i uwzględniając prędkość i kierunek poruszania się każdego pieszego, obrałem odpowiednią ścieżkę przejazdu przez labirynt usiany z ludzkich ciał, nagle jeden z pieszych mnie dostrzegł i postanowił zmienić kierunek ruchu. To jest właśnie najgorsze w pieszych - ich nieprzewidywalność. I choć człek miał bliżej do chodnika idąc w przód, postanowił cofnąć się, tym samym nachodząc na moją ścieżkę przejazdu. Dobrze, że mam jeszcze sprawny przedni hamulec, bo tylny by mnie nie zatrzymał.

Muza na dziś:

Turmion Katilot - Shuttle to Venus
Industrial pełną gębą :)
Kategoria do/z pracy, solo


Dane wyjazdu:
16.32 km 4.00 km teren
00:42 h 23.31 km/h
Maks. pr.:38.00 km/h
Temperatura:0.0
Podjazdy: 19 m

Do pracy

Poniedziałek, 28 marca 2011 · dodano: 28.03.2011 | Komentarze 1

Lekki mrozik. Termometr wskazywał zero, ale chyba było zimniej, bo mój termometr zawsze oszukuje i zawyża temperatury, starając się sprawić mi przyjemność.

W lesie zamarznięte błotko i trzeba uważać na koleiny, bo strasznie na nich rzuca :)

Jechało mi się wyśmienicie.

A to mi od wczoraj po głowie chodzi:

Nowa płytka Samaela już pod koniec kwietnia.
Kategoria do/z pracy, solo


Dane wyjazdu:
16.38 km 4.00 km teren
01:00 h 16.38 km/h
Maks. pr.:32.30 km/h
Temperatura:
Podjazdy:156 m

Z pracy

Poniedziałek, 28 marca 2011 · dodano: 28.03.2011 | Komentarze 1

Słabo oszacował pogodę panującą za oknami własnego biura i ubrałem się zbyt lekko. Ale nie zatrzymywałem się po drodze by ubrać się cieplej tylko "pędziłem" przed siebie. Już we Wrzeszczu byłem zmarznięty (dłonie i stopy). Kurtkę ubrałem dopiero przed Owczarnią, za lasem. Tam nawet przez dwadzieścia sekund padał malutki grad. Ciekawe zjawisko, że zaczęło i przestało padać w jednym momencie.

Kościerska pokryła się błotkiem, ale jak już wsiadłem na ten rower to będę jeździł. No chyba, że zacznie mocniej padać.
Kategoria do/z pracy, solo


Dane wyjazdu:
16.00 km 4.00 km teren
00:45 h 21.33 km/h
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
Podjazdy: 19 m

Do pracy... wreszcie

Czwartek, 24 marca 2011 · dodano: 24.03.2011 | Komentarze 4

No i stało się:) Wreszcie rowerem do pracy. Wymieniona zębatka chodzi perfekcyjnie z zakupionym na allegro łańcuchem i kasetą. Napędzik odrestaurowany. Jeszcze raz dziękuję Lusziemu za okazaną pomoc i cierpliwość ;-)

Jechało się bardzo dobrze, choć było dość zimno i wietrznie. Kościerska jest przejezdna, miejscami tylko zalega gęstsze błoto, ale ma konsystencję umożliwiającą przejazd :)

Jechałem w miarę lajtowo. Ale jak się okazuje nie było tak źle. Czas jazdy podaję na oko (jechałem 50 minut, z czego 5 minut odliczyłem na postoje na światłach), bo mój licznik odmawia współpracy. Chyba pora wymienić bateryjkę w nadajniku. Muszę ją wreszcie kupić.

Szkoda, że jutro opady deszczu ze śniegiem :/


A tu świetny floydowskobrzmiący Airbag.

Edit:
Mała ciekawostka. W zeszłym roku swoją pierwszą jazdę do pracy odbyłem 25 marca... czyli dzień później :)
Kategoria do/z pracy, solo


Dane wyjazdu:
17.20 km 4.00 km teren
01:10 h 14.74 km/h
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
Podjazdy:156 m

Z pracy... i kiepścizna

Czwartek, 24 marca 2011 · dodano: 24.03.2011 | Komentarze 5

W drodze z pracy początek trasy przebyłem w towarzystwie koleżanki z pracy, która jak się okazało przyjechała z Brzeźna na rowerze. Byłem ciekaw co to za rower. Poczekałem na nią przed biurem, a po jakimś czasie wyszła ze swoim... czołgiem. Wielkie to i masywne, brakowało tylko obrotowej wieżyczki z działem. Początek drogi to bardzo powolne tempo. Mimo tego i tak duszność dawała znać o sobie.

Potem podjechałem do kolegi do Oliwy, a stamtąd już do domu Kościerską pod górę. Oj bardzo ospałym tempem. Kondycja słabiutka.

Jutro zapowiadają deszcze ze śniegiem, więc raczej rowerowanie sobie odpuszczę.
Kategoria do/z pracy


Dane wyjazdu:
17.90 km 4.00 km teren
01:10 h 15.34 km/h
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:-12.0
Podjazdy: m

Do pracy... i brawo Gdańsk!

Piątek, 3 grudnia 2010 · dodano: 03.12.2010 | Komentarze 3

Dziś również skusiłem się i pojechałem rowerkiem do pracy. I również z wywrotką (choć ta była bardziej kontrolowana niż poprzednie) oraz dwoma podpórkami. Ale po kolei.

Pojechałem tą samą trasą co zeszłym razem, czyli Zgniłymi Mostami. Spora warstwa śniegu spowodowała, że jechało się pewniej niż ostatnio. Bardzo przyjemnie. Fajnie też można rano poobserwować w lesie jakie ślady zostawiają zwierzaczki. Gdybym był harcerzem i miał zdolność "tropiciela" (o ile taka jest) to nawet wiedziałbym co to za stwory chodziły i jak dawno temu. Ale nie jestem, może i dobrze, bo się przynajmniej przez analizę tropów do pracy nie spóźniłem.

No i niestety dobry zjazd kończy się wraz ze szlabanem i wkroczeniem na łąki. To właśnie tu się przedwczoraj wyrżnąłem. Dziś próbowałem przejechać znów, ale jak tylko dwa razy dość poważnie mnie zarzuciło (i tu uwaga dla spdowiczów - udało mi się utrzymać pion podpierając się nogą - ale to nie był już czysty lód) zsiadłem z roweru i przespacerowałem się kawałek. Podczas przechadzki zablokowało mi się tylne koło. Nie wiem co się stało, ale postukałem kilka razy i się odblokowało. Pewnie jakaś grudka coś przyblokowała.

No i potem najgorsze! Uwaga! Dolina Radości jest aktualnie niebezpieczna. A konkretnie Bytowska. Delikatna warstwa wyjeżdżonego i przymarzniętego śniegu pokrywa asfalt. I o ile zjeżdżałem bez niespodzianek, o tyle hamowanie przed skrzyżowaniem na tej ślizgawce skończyło się glebą. Na szczęście podświadomie wiedziałem, że tak się skończy i bardzo umiejętnie (tak, tak, czysty przypadek) upadłem bezboleśnie. Może w najbliższym czasie posypią to chociaż piaskiem.

No a potem... szok! Uwaga uwaga, chwalę swoje miasto. Od Oliwy aż do Gdańska Głównego, droga dla rowerów była ODŚNIEŻONA! Co prawda w Oliwie (nowa ścieżka wzdłuż ul. Opata Rybińskiego) była dopiero w trakcie odśnieżania, ale cała reszta miała śnieg zgarnięty. Nie było idealnie, wiadomo, nie da się. Nie wszędzie widoczny był czerwony kolor asfaltu czy kostki, ale warstwa białego puchu była zgarnięta. W niektórych miejscach nawet tak mądrze, że odgrodzono chodnik od ścieżki. No, no, jestem pod wrażeniem. Zobaczymy jak w dalszej części zimy będzie to wyglądać. Ale z tak odśnieżonymi ścieżkami, przejazd przez miasto rowerem to żaden problem (problemem jest zjazd z górnego tarasu).

Dziś urozmaiciłem trochę ubiór. Na stopy włożyłem dwie pary skarpetek, z czego jedne dość grube... ale niestety palce znów zmarzły:( W ręce zimno na początku, w mieście już było ok. No i na nogach trzy warstwy dziś + nakolanniki. Bardzo ciepło.

Po drodze naliczyłem jakieś 6 osób na rowerach (ale wszyscy pojawili się dopiero za Operą Bałtycką).

Wychodzi na to, że przez te partie spacerowe będę musiał wstawać o 20 minut wcześniej, czyli o 5:10.

A wrócić mam zamiar dziś Węglową, ale ciągle się zastanawiam, jak przez tą Bytowską dam radę.

Aha, zapomniałbym. Wczoraj byłem na poczcie. Pedały się odnalazły ;-) Listonosz je woził chyba w kieszeni ;-)
Kategoria do/z pracy, solo, zimowo


Dane wyjazdu:
16.66 km 4.00 km teren
01:14 h 13.51 km/h
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
Podjazdy:156 m

Z pracy... i pomoc techniczna

Piątek, 3 grudnia 2010 · dodano: 03.12.2010 | Komentarze 4

W drodze powrotnej zadzwonił do mnie Luszi z pytaniem czy mam pompkę. Miałem. Miałem też dętkę, która również okazała się pomocna. Ale to wszystko opisał już Luszi u siebie (KLIK).

Wróciliśmy Kościerską. Pierwotnie zakładałem powrót Węglową, ale raczej nie dałbym rady podjechać pod lodowisko na Bytowskiej. Zresztą na Kościerskiej, mniej więcej od połowy, miałem również spore problemy. Koła ześlizgiwały mi się to w jedną to w drugą stronę. Do tego sprawy nie ułatwiały koleiny. Luszi dzielnie gnał do przodu, a ja walczyłem by utrzymać równowagę. No i znów glebnąłem. Koniec końców pod najwyższy podjazd skapitulowałem i rower wprowadziłem.

Mam nadzieję, że coś z Bytowską zostanie zrobione, bo chyba Zgniłe Mosty to najlepsza alternatywa aktualnie.

Sporo bikerów dziś na mieście.
Kategoria do/z pracy, zimowo